|
dnia 27.03.2016 06:34
...i koniecznie kobietom oncibyćmusi - tencibógznaczy |
dnia 27.03.2016 08:07
Nie tym razem . |
dnia 27.03.2016 10:52
Z anegdot rodzinnych - jestem ludź, nie tjawa - tłumaczył malutki Bartuś koniowi, który nachylił się nad nim dotykając włosów, jakby chciał je skubać wargami. Pozdrawiam świątecznie |
dnia 27.03.2016 15:45
koniecznie musi być... no koniecznie |
dnia 27.03.2016 16:25
się wie! |
dnia 27.03.2016 16:40
Są potrzebne odniesienia, do tego co wyżej, ważniej, godniej. Coś, Ktoś(Bóg, Świętość) w czyim kierunku dążymy. Kto wzorcem.
Wtedy, chyba łatwiej:)
Pozdrawiam świątecznie Autora:) |
dnia 27.03.2016 18:03
ano!... Pozdrawiam świątecznie, Ewa |
dnia 27.03.2016 19:05
Człowiek jako wyższa, pełnoprawna forma ludzia dzięki ingerencji boga - dogmat zamknięty w bańce mydlanej. Nie wiem jakie znaczenie ma czy to pierwszy czy ostatni obserwator.
Wystarczy: bóg musi być, uzasadnienie niepotrzebne. |
dnia 27.03.2016 19:59
Celna myśl, pozdrawiam świątecznie. |
dnia 27.03.2016 22:11
czy koniecznie kobietom, to głowy nie dam, ale na pewno nie facetem. może przez nieco pokrętną, ale pewną analogie do naszej płciowości. dopiero w 7 tygodniu, zaczyna uaktywniać się chromosom Y, który czyni chłopcem. więc skoro na samym początku są tylko dziewczynki, to może jest coś na rzeczy.
ale też rzecz nie o płci jest, a o wymagającym chyba doprecyzowania, rozróżnienia znaczenia słów "człowiek" i "ludzie", poprzez przypisanie im konkretnych czynników twórczych.
takich to mianowicie, że za "ludzi" odpowiadają geny, czyli czynnik biologiczny, natomiast za "człowieka" memy, czyli czynnik kulturowy. nie jest to w sumie niczym nowym, gdyż w końcu cały podbój obu Ameryk i Australii, to efekt wybujałego ego białego memu, który w swej tępocie w ogóle raczył nie zważać na memy tubylców, uważając nierzadko, że w ogóle ich nie posiadają.
istotną zaś innowacją, którą proponowałbym wprowadzić, to traktowanie słowa "człowiek", podobnie jak "ludzie", jako liczbę mnogą.
tz., że człowiek dopiero wtedy jest człowiekiem, kiedy jest w jakiejś relacji z innym człowiekiem. to oczywiście prowadzi do dość kłopotliwego wniosku, iż będąc w samemu w łazience człowiekiem się być przestaje, ale tylko też nie o taką samotność chodzi.
wyobraźmy sobie, osobnika ludzkiego, który bezpośrednio po odcięciu pępowiny, pozostał porzucony na bezludnej wyspie. i to takiej, gdzie nawet Tarzanem ani Mowglim nie miał szansy zostać. oczywiście najtrudniej jest nam sobie wyobrazić, że przeżył dłużej niż 15 minut, ale podejmijmy ten trud, nie wchodząc zbytnio w szczegóły i pozwólmy mu na niej żyć.
tylko czy to będzie człowiek?
człowiek to ręce, nogi, tors i głowa, czy to co w głowie?
pewnie wydawał by dźwięki, ale dogadać się by z nim raczej nie dało. musiałby się człowieczeństwa nauczyć, i pewnie nie przyszło by mu to łatwo.
więc mówiąc "człowiek" nie mamy na myśli, tylko fizyczną postać, ale też i jego korelacje z innymi, bez których człowiekiem być nie można.
a "pierwszy obserwator", to pojęcie, którym bym proponował zastąpić arystotelesowskiego "pierwszego poruszyciela". i choć wiem, że to pomysł nader śmiały, trzymam się go, bo mnie wyjątkowo cieszy. |
dnia 27.03.2016 22:11
czy koniecznie kobietom, to głowy nie dam, ale na pewno nie facetem. może przez nieco pokrętną, ale pewną analogie do naszej płciowości. dopiero w 7 tygodniu, zaczyna uaktywniać się chromosom Y, który czyni chłopcem. więc skoro na samym początku są tylko dziewczynki, to może jest coś na rzeczy.
ale też rzecz nie o płci jest, a o wymagającym chyba doprecyzowania, rozróżnienia znaczenia słów "człowiek" i "ludzie", poprzez przypisanie im konkretnych czynników twórczych.
takich to mianowicie, że za "ludzi" odpowiadają geny, czyli czynnik biologiczny, natomiast za "człowieka" memy, czyli czynnik kulturowy. nie jest to w sumie niczym nowym, gdyż w końcu cały podbój obu Ameryk i Australii, to efekt wybujałego ego białego memu, który w swej tępocie w ogóle raczył nie zważać na memy tubylców, uważając nierzadko, że w ogóle ich nie posiadają.
istotną zaś innowacją, którą proponowałbym wprowadzić, to traktowanie słowa "człowiek", podobnie jak "ludzie", jako liczbę mnogą.
tz., że człowiek dopiero wtedy jest człowiekiem, kiedy jest w jakiejś relacji z innym człowiekiem. to oczywiście prowadzi do dość kłopotliwego wniosku, iż będąc w samemu w łazience człowiekiem się być przestaje, ale tylko też nie o taką samotność chodzi.
wyobraźmy sobie, osobnika ludzkiego, który bezpośrednio po odcięciu pępowiny, pozostał porzucony na bezludnej wyspie. i to takiej, gdzie nawet Tarzanem ani Mowglim nie miał szansy zostać. oczywiście najtrudniej jest nam sobie wyobrazić, że przeżył dłużej niż 15 minut, ale podejmijmy ten trud, nie wchodząc zbytnio w szczegóły i pozwólmy mu na niej żyć.
tylko czy to będzie człowiek?
człowiek to ręce, nogi, tors i głowa, czy to co w głowie?
pewnie wydawał by dźwięki, ale dogadać się by z nim raczej nie dało. musiałby się człowieczeństwa nauczyć, i pewnie nie przyszło by mu to łatwo.
więc mówiąc "człowiek" nie mamy na myśli, tylko fizyczną postać, ale też i jego korelacje z innymi, bez których człowiekiem być nie można.
a "pierwszy obserwator", to pojęcie, którym bym proponował zastąpić arystotelesowskiego "pierwszego poruszyciela". i choć wiem, że to pomysł nader śmiały, trzymam się go, bo mnie wyjątkowo cieszy. |
dnia 27.03.2016 22:15
ho ho! a tylko raz klikłem.
bardzo proszę moderatora, o usunięcie zdublowanego wpisu. |
dnia 28.03.2016 16:37
Odpowiem niedługo. Uważam ze albo to nadinterpretacja albo za Malo treści żeby wysnuwać takie wnioski. |
dnia 28.03.2016 18:27
Oczywiście, żeby być człowiekiem trzeba być w relacjach z innym ludziem.
Inaczej, w żaden sposób nie da się.
pierwszy obserwator? No pewnie dlatego, że nasze myśli i zamierzenia zna jako pierwszy, przyjmując, że istnieje. |
dnia 29.03.2016 01:58
Człowiekiem być
znaczy z(godnie) z sobą
i naturą żyć
Pozdrawiam.😊 serdecznie.😊. |
dnia 30.03.2016 12:33
Podsumowując Twój wiersz zabrzmiał dla mnie następująco:
W coś trza wieżyć żeby żyć. Coś musiało pierwsze być.
Na podstawie komentarza zrozumiałem że chodziło o czynniki kulturotwórcze ale szczerze mówiąc bez pomocy bym nie doszedł.
Ale to na pewno dlatego bo niedouczony jestem.
W sumie to ciekawe. Dla mnie osobiście brakowało jakiejś podpowiedzi w tej zagadce.
Pozdrawiam :) i dzięki za łamigłówkę ;)
P.S. Czy trzeba mówic żeby wierzyć ? Moja roczna córka mówi w swoim języku, którego nikt nie rozumie oprucz naszych kotów mimo to wierzy, wie że jeśli pociągnie je za wąsy to będzie bolało. Może jak by mieszkała na bezludnej wyspie do stworzyła by sobie system wierzeń, wartości, którego nie mogła by wyartykuować. Może narysowała by to na piasku bo rysuje zawzięcie.
;) |
dnia 30.03.2016 16:33
Jeju... bez atomowego skupienia albo autoprawiacza nie potrafię pisać po polsku... :/ |
dnia 03.04.2016 07:14
jak najbardziej się zgadzam :-) |
|
|