Minął wyjątkowo dobry dzień. Sen był płaski,
bez tłuczonych szklanek, zerwanej biżuterii.
Siedziała przy rozsypanych szczątkach domu
- niewidoczna z wyboru. Pani Lorka, parter,
ołowiany orzełek. Czekała, aż pył z jezdni
zabrudzi jej twarz, zamaskuje niewykrywalny wstyd.
Wczoraj w partyzantce Chrystusa, dziś niewierząca,
nadmiernie lękliwa. Kartki z życzeniami wyrzuca przez okno,
ziemniaki przyrosły jej do rąk.
Dzieciństwo wywołane w dreszczach.
Nie pamiętam - mówiła często. Na ręku
cyfrowe znamię, fragment ciała opatrzony
przeszłością, bardziej makabryczną niż wszystkie
nielegalne walki ludzi. Trzymała dłonie blisko ziemi,
żeby łagodnie upadać.
Dodane przez Bielan
dnia 13.01.2011 08:20 ˇ
11 Komentarzy ·
716 Czytań ·
|