dnia 13.09.2010 11:11
Z pierwszego wersu wynika, że schody miały chorobę stawów, a może miało być tam zapisane "chorobę". Swoją drogą, czy choroba stawów jest "głośna"? Oto jest pytanie. Takie otwarcie zniechęca mnie do lektury. W drugim wersie w skutek braku interpunkcji i opuszczenia orzeczenia wychodzi taki dziwoląg jak "spacer podróżą" tak jakby w błędnym stylistycznie "spacer samochodem". Dalej niestety nie jest lepiej, nietrafne - w mojej opinii - próby zabawy słowem i roztrzepanie tematyczne. Tym razem nie dla mnie. |
dnia 13.09.2010 12:13
Odbieram ten opis nieistniejącego, choć nieodległego pejzażu przedmieść naszych miast pozytywnie. Do mnie trafia, uwagi w komentarzu Christosa uważam za uzasadnione, dla mnie nie są tak istotne.
Pozdrawiam, Idzi |
dnia 13.09.2010 13:24
:):) niebieskie tramwaje toć to Wrocław:) Na ul. Opatowicka z checia sie kiedys wybiorę:) Oxie uchwyciłaś chwilę. Moim zdaniem dosyć udanie.
jedynie z tą fraza ewntualnie bym popracowal
adopcja - adaptacja niemieckiego strychu
z prawie dostosowaniem do wymogów chwili
ale wiem ze lubisz szyk przestawny:)
Co do stawów, to akurat wyobraziłem sobie jak trudno było wchodzić na zaadaptowany na cele mieszkalne poniemiecki strych zwłaszcza starszym ludziom cierpiącym na dolegliwości reumatyczne, stad owe zagłuszanie stawów:)
Pozdrawiam bardzo serdecznie:) |
dnia 13.09.2010 13:56
Ależ Jotku, tu przecież schodzi ogłuszały stawów chorobą??? |
dnia 13.09.2010 13:59
Lub raczej ogłuszały chorobą stawów, z czego wynika, że to schody miały chorobę stawów (stawów schodowych, czyli rusztowań?) i dlatego ogłuszały, czyli za mocno trzeszczały. Nie ma raczej mowy o staruszkach (co próbowałem zasugerować poprzez zamianę na "chorobę"). Tak czy inaczej dość dziwaczny sposób obrazowania moim zdaniem. |
dnia 13.09.2010 14:53
Christos Kargas, widzę że szanowny krytyk bawi się znakomicie.
Schody ogłuszały trzaskiem pękającego drewna. Chore stawy najzwyczajniej w świecie trzeszczą, rozpadają się. Te w tekście, lata świetności maja za sobą. Wszystkie uwagi szanownego poety zostaną dokładnie przemyślane. Ukłon za poświęcony czas. |
dnia 13.09.2010 14:57
Idzi, dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
Jarosławie - Jotku, zgrzyta to i owo w tekście, chyba napisze wszystko od początku:))
Ukłon do stóp. |
dnia 13.09.2010 18:29
Złapałeś mnie. Dziś rzeczywiście jestem troszkę złośliwy i stałem się nieco krytykancki, ale nie piszę komentarzy by dowalić, staram się mimo wszystko być pomocny, na swój sposób. |
dnia 13.09.2010 19:32
bodajbyś?
nawet nie wiem gdzie jest opatowicka.
popracuj, dopracuj :) pozdrawiam :) |
dnia 13.09.2010 20:34
Oxie, coraz bardziej uciekasz w metaforykę. Przyznam, że wymaga wysiłku, by dotknąć sedna przekazu, ale zatrzymujesz coraz bardziej. Pozdrawiam serdecznie. |
dnia 14.09.2010 09:17
na opatowicką wyspę rejs
taka niedzielna wycieczka
hala targowa
pijawki
dla patyka wata
w klimacie szmateksu partynice na hakach
schody i stawy z trzaskami zwyrodnień
samotny spacer
podróżą w nieznane
trójkąt bermudzki na niemieckim strychu
dostosowanie wymagań do specyficznych trudności
maciejka strażniczką odchodów półświatka
z ciekawym folklorem cygańskiego sosu
kozy zastąpiła hodowla boczniaka
takie to było miasto
a w nim gaje nie pola |
dnia 14.09.2010 09:23
Christos Kargas, jasne, ukłon.
JagodO, ja tez nie wiem:))
Pozdrawiam.
Janino, miło, że tak to odbierasz. Ukłon i pozdrawiam. |
dnia 14.09.2010 12:47
Opatowicka ulica bardziej podmiejska droga
do któej niegdyś można bylo dojechać tramwajem
kto chciał zostawał w cyrku podziwiać słownie
lub szedł na spacer wałem w sobotnioniedzielny skwar
gaszony piwem mieszczańskim i zagryzał wurstem
to dawne dzieje
pozdrawiam |
dnia 14.09.2010 12:48
zrobiłem ze słonia słowo
niedaleko wprawdzie ale zawsze jest różnica
:):) |
dnia 15.09.2010 07:04
sterany, :)) |