Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - LISTOPAD (2008) |
Antit
Użytkownik
Postów: 1
Data rejestracji: 15.05.07 |
Dodane dnia 30.11.2008 22:27 |
|
|
Gott ist tod
Wyjątkowo ciepły początek listopada.
Wata cukrowa kupiona pod cmentarzem
musi ci smakować. Jest dobrze, jasno i tłumnie,
chłopczyk w czerwonej kurteczce bardzo się cieszy
z nowego pistoletu. Widzę cię i myślę o tajemnych
strukturach ciała. O alchemii i liściach pod naszymi
nogami. Wracamy do domu, jest późno, zanim będę
wewnątrz minie północ i kilka milionów istnień.
Za oknem ciężka cisza i światła miasta, coś czego nigdy
nie udało mi się uchwycić. Dobrze jest oddychać, mieć kształt
i wrażliwą na dotyk skórę. Ruchliwy cień na szybie
dziwnie podryguje, mówisz, że masz od tego gęsią skórkę. Ja nie
czuję, patrzę w przestrzeń, widzę. Na stole dwie szklanki i pusta
w połowie butelka. Brak obecności w powietrzu.
|
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - LISTOPAD (2008) |
Dana
Użytkownik
Postów: 4
Miejscowość: Wrocław
Data rejestracji: 15.06.07 |
Dodane dnia 30.11.2008 21:43 |
|
|
cisza
Nie w worku, jak czasami żartował,
a w atłasach i koronkach,
ze świętym obrazkiem w kieszeni,
spod niedomkniętych powiek,
liczył przybyłych na ostatnie spotkanie.
Ręce, niczym pergamin z zapisami życia,
teraz splecione, jak do modlitwy,
już niebawem będą ściskać ojca i brata,
obejmą matkę nakrywającą do stołu.
Cisza, zapach świec i igliwia,
i czyjś szept dochodzący z boku
- Bardzo ładnie wygląda. |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - LISTOPAD (2008) |
creo
Użytkownik
Postów: 7
Miejscowość: Katowice
Data rejestracji: 24.02.08 |
Dodane dnia 30.11.2008 21:32 |
|
|
Hans Vergerus śpiewa "galerami na Florydę"
Vergerus : "Człowiek jest konstrukcją wadliwą. Perwersją natury."
zaczynamy się w oczach, zaczynamy zapach rozgrzanego pieca,
dreszcze na dowodach osobistych, na językach, na ciemności
głosu gdzie wszystko jest przepuszczalne. powietrze drży,
niedługo Berlin, kobiety rozdające kalendarzyki, siwiejące
od środka, od żył, w których znowu odzywa się spojrzenie
po którym trzeba się zbudzić, druga zmiana to już krew,
przejścia z roku na rok, z supermarketów w cichy śnieg,
w pytania kiedy otwierają kabarety i czy się puszczasz
zaczynamy się w kieszeniach z których wysuwa się posążek soli,
jakiś bóg, ciemna pamiątka po ojcu, jak puls czy naczynia krwionośne
--------------------------------------------------------
Vergerus - postać pojawiająca się w sztuce "Jajo węża" Bergmana |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - LISTOPAD (2008) |
Żanete Karasińska
Użytkownik
Postów: 7
Miejscowość: Nowa Ruda
Data rejestracji: 25.09.08 |
Dodane dnia 30.11.2008 20:58 |
|
|
Prawda i fałsz
Gdy dusza z ziemi do raju się rwie
Czy zasłużyła byc tam chwile dwie?
Czy dobrem, miłością zniewoliła świat?
A może tylko przybrała piękny łach.
Nie możesz chyba za dużo rzec
Gdy w piękny strój, szkaradę ukryc chcesz
Choc z jednej strony, życie kusi barwą swą
A z drugiej zgnilizna, roztacza woń.
Na cóż się przyda piękne słowo tam
Gdzie łzy, ból i ogromny żal
Gdzie martwe ciała się rozpadające
Ubieramy w szaty strojne i błyszczące.
Uczynki i słowa razem warte są
Nie piękne szaty co pójdą na dno
Rozejrzyj się wokół byś dostrzec mógł
Czy obok Ciebie człowiek, czy chodzący trup?
|
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - LISTOPAD (2008) |
Robert Miniak - Wierszofan
Użytkownik
Postów: 56
Miejscowość: Łódź
Data rejestracji: 16.03.07 |
Dodane dnia 30.11.2008 19:26 |
|
|
arka
ktoś wymazał morze i nasz statek
schnie na dnie jak wielomasztowa
ryba. przeczekamy to
w łóżku, mówisz. kiedyś musi spaść
deszcz, to tylko sprawka niżu. wypełni nas
po brzegi. znów będziemy dryfować a ja położę się
między twoimi udami, jak na brzuchu
uśmiechniętego Buddy. dotyk jest membraną,
przerzuca nas do innego wymiaru r11; The Doors,
grają coś pomiędzy. wolę słuchać
szumu, ma w sobie coś z wiatru. kochamy się
jak węże, rozdwojonym językiem. mówię: świta,
gasisz nocną lampkę, (a mnie chodziło o orszak,
kilku mężczyzn w panamach, jak z filmów Coppoli)
masz automat w dłoniach, cyngiel liże palec
ta dziura w głowie to Synaj, stamtąd płynie potop.
|
|
Autor |
RE: Niewinność |
Bloody
Użytkownik
Postów: 3
Miejscowość: Tychy
Data rejestracji: 15.06.08 |
Dodane dnia 30.11.2008 18:25 |
|
|
A ty dotykałeś mnie,
wiedząc, że jestem dzieckiem.
Teraz po śmierci dostrzegasz moje
zbrudzone piękno-
niewinność.
Którą Ty obrzuciłeś błotem. |
|
Autor |
RE: Po Staszku |
przemek
Użytkownik
Postów: 10
Miejscowość: Kraków
Data rejestracji: 10.08.08 |
Dodane dnia 30.11.2008 14:01 |
|
|
wersalka z odleżyną
buty w parach kilka swetrów
szafki bez zapachu chleba
niech z dymem
garnki patelnie pokrywki
czajnik bez gwizdka
śrubki kule i kółka
niech w skupie wyważą
sens pustego miejsca
zeszłoroczne dżemy
butelki talerze
i ślady z podłogi
niech zabiorą z hukiem
tylko wilgoć
zostaje do wiosny
wtedy tu gdzie można
wymykać się śmierci
też przestanie padać |
|
Autor |
RE: Malinowe zagłębie |
konto usunięte 15
Użytkownik
Postów: 9
Data rejestracji: 23.05.08 |
Dodane dnia 30.11.2008 07:47 |
|
|
Skrzydło samolotu przytwierdzone do nagrobka lotnika
- podobno zginął bohatersko. Kilka grobów zapadło się
ze starości. Dla mnie to trupy, tobie nazwiska coś mówią.
Malujesz z nich żywe miasto, ludzi którzy potrafili budować
i niszczyć. Lubili wyzwania. Gdy nie było wojen, walczyli
choćby z liśćmi na podwórku. rMalina to najszlachetniejszy
owocr1;- mawiasz. Ponure wzgórze góruje nad miastem.
Deszczówka wypłukuje szlachetność do okolicznych studni. |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - LISTOPAD (2008) |
Senesino
Użytkownik
Postów: 19
Data rejestracji: 17.10.08 |
Dodane dnia 30.11.2008 05:42 |
|
|
Christoph Willibald Gluck: J'ai perdu mon Eurydice
Kiedy Orfeusz traci Eurydykę po raz
drugi - ale tym razem z własnej winy, bo go
podkusiło i gdyby nie pomoc Amora,
to zapomnij, przepadłby w tym piekle głęboko
lirycznej śmierci - i gdy ona znowu martwa
upada, tak okrutnie martwa i nikogo
to nie obchodzi, wtedy... to wtedy ta aria,
w niej rozpacz sięgnie szczytu. Tak się właśnie tuli
kobietę, tę kochaną, którą zabrał Tartar.
Cyt! Słyszysz, jak się smucą skrzypce i altówki? |
|
Autor |
RE: agonia |
stanley
Użytkownik
Postów: 65
Miejscowość: świętokrzyskie-jędrzejów
Data rejestracji: 19.09.08 |
Dodane dnia 30.11.2008 05:06 |
|
|
konwulsyjnie odpycha życie
balansując na nitce pogoni za sobą
rozlega się grzmot cichnące dudnienie
dobijający zimny podmuch przebija ciało
tysiące świec zbliża się do ziemi
światło wskazuje linię ostatniej podróży
świst klingi przecinający jasność brzmi w oddechu
odchodzi w mroku z bezdźwięcznym tchnieniem na ustach
Edytowane przez stanley dnia 30.11.2008 05:14 |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - LISTOPAD (2008) |
Tadziu
Użytkownik
Postów: 4
Miejscowość: Ostrołęka
Data rejestracji: 10.03.07 |
Dodane dnia 29.11.2008 22:55 |
|
|
Lato z Julianem Kawalcem
obserwowałem wzorowe, tłuste krowy.
ich twarde kopyta wbijały się w
rozgrzany asfalt, jakby zostawiając
znaki dla późniejszej cywilizacji.
dom babci Jadwigi, pachnący świeżymi grzybami
i starym ubraniem, mocno i orzeźwiająco.
siedzieliśmy z Julianem. kurzyło się. na polu
stary człowiek poprawiał czapkę. słońce smarowało
nam plecy, karki, policzki, pot rozcierał białe koszule.
myśleliśmy o Zuzalinie tak, jak można myśleć,
kiedy masz naście lat i wiesz, że jesteś cwany,
a białe, odsłonięte łydki działają jak zaproszenie
do myślenia o białych, odsłoniętych łydkach.
potem zachmurzyło się i spadło.
wał pękł, woda poszła, zbierając sztachety,
okiennice, tłuste krowy, koty, konie, nawet
czapki. babcia Jadwiga odsłoniła swoje
białoniebieskie jak nić pająka pęciny.
nie było czasu na strach.
myślałem - tak umierają starzy ludzie
i krowy, i konie.
konie również |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - LISTOPAD (2008) |
zygfryd
Użytkownik
Postów: 26
Miejscowość: Kielce
Data rejestracji: 30.01.08 |
Dodane dnia 29.11.2008 13:11 |
|
|
[W albumie ukryło się przed światem zdjęcie]
W albumie ukryło się przed światem zdjęcie
na którego czole srebrem ktoś nabazgrał
zwykłego faceta i zwykłą kobietę
przed piramidami w Disneylandzie w Stanach
On miał okulary i we włosach łupież
Ona raka piersi i nerkę z przeszczepu
Z niewidzialną metką made in China "z trudem"
Bo ją wycinali chyba bezdomnemu.
On na nią nie patrzył, wzrokiem w niebie grzebał
Ona na torebce zawiesiła ciało
Coś chciała powiedzieć - on też, lecz nie wiedział
Co by mógł powiedzieć by słów zużyć mało.
Tym obraz się kończy, lecz bez zakończenia
Jakby był im ścianą powstałą na drodze
I blokował wyjście z chwili, z tego zdjęcia
Uciskając fleszem serca w jednej pozie
Potem coś się stało, nie wiem kto był pierwszy
Szare życia zdjęcie - ponoć tak żyć chcieli
On umarł na zawał, jej puściły nerwy
I skoczyła z dachu, którego nie mieli
Na pogrzebie byłem, łez kupiłem garstkę
Paskudni za życia - piękny trup po śmierci
Kiedyś zbytnio obcy, dziś bliskości starczy
Leżą koło siebie w brzuszysku cmentarza
Ale duch pozostał i jest na tej ziemi
pod piramidami w Disneylandzie w Stanach
|
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - LISTOPAD (2008) |
mojra
Użytkownik
Postów: 18
Miejscowość: Gdańsk
Data rejestracji: 28.11.07 |
Dodane dnia 29.11.2008 01:42 |
|
|
W domu dziury
1
Drzwi do których nie pukam
Krzesło na którym nie siedzę
Rozmowa w której nie uczestniczę
Moja obecność w jej domu jest zawsze śladowa
Jest bardziej zamiarem niż zajściem
Bardziej zaproszeniem niż odwiedzinami
2
Rozejrzyj się
Jedna z nich na pewno mieszka gdzieś obok ciebie
Może nawet dzieli was sąsiedzka ściana
Spójrz w okna
Ile tam zgaszonych świateł
Widzisz?
Zaciągnięte firany
Puszczone żaluzje
W jednym z takich okien
Dziura ukrywa swoje spojrzenie
3
W mojej okolicy
(Wprowadziła się przed nami)
Mieszka w starym domu obok poczty
Ostatnio kręcę się tam coraz częściej
Może mając odrobinę czasu
Wpadnę do niej
Wejdę na piętro po drewnianych
Przedwojennych schodach
I po cichu zapukam do jej drzwi
4
Lecz muszę uważać bo kiedy nikt nie otworzy
Już może nie po tych samych schodach
Przyjdzie mi zbiegać
I już nie na podwórze
Wypełnione bezpiecznym światłem
Ale nisko
Może do piwnicy może jeszcze niżej
Tak
Na pewno nie otworzy
|
|
Autor |
RE: Piękny trup |
dana2
Użytkownik
Postów: 11
Miejscowość: Chełm
Data rejestracji: 05.12.07 |
Dodane dnia 29.11.2008 00:05 |
|
|
zaczesano go dokładnie
zmyto - przeciw
ubrano w - tylko
wyniesiono by wychwalać jak
z wdziękiem porusza się słońce
wiatr w godności zastyga
mądrość oblega płytę
- przypieczętowano - każdy z osobna
a naprawdę piach przeliczył czas
w krecim korytarzu ustawił lustra
krysztalowe
- piękność powyżej uniesienia oczu |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - LISTOPAD (2008) |
luis
Użytkownik
Postów: 1
Miejscowość: warszawa
Data rejestracji: 09.10.08 |
Dodane dnia 28.11.2008 16:17 |
|
|
Pogrzeb Białoszewskiego
No, wreszcie!
Żadnych ubrań,
szczoteczek, pantofli.
I przestań już płakać.
Na tę chwilę czekałem.
Nie obchodzą mnie listy,
odczyty, ani treść słowników,
które trzeba będzie napisać.
Tylko te kwiaty są ważne. |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - LISTOPAD (2008) |
ellena
Użytkownik
Postów: 7
Miejscowość: Krosno/Wrocław
Data rejestracji: 10.03.07 |
Dodane dnia 28.11.2008 10:42 |
|
|
przepowiednie i zabobony
Dziewczynko, mówię ci wstań, a ty nie wstajesz
choć czas ruszać dalej. Uwolnić się. Ktoś musiał rzucić na nas
urok i nawet woń kadzidła przy łóżku nie odgania czarów. Tymczasem
po pięciu miesiącach zimy wyszło słońce, śnieg topnieje i ruszyły się rzeki. Światło pada na twoje włosy, to dobry omen jak narodziny
dziecka. Przysiągłbym, że się poruszyłaś. Niedługo znajdziemy się
nad morzem. Tam jest dobry klimat, łodzie i statki. Możemy się wydostać
z tego przeklętego kraju. Wiem, że nie spodoba ci się
portowe miasto, które widziałaś w encyklopedii tygodnie temu,
ale to jedyna droga ucieczki. Moja droga, ludzie stracili rozum,
mówią żebym cię pochował. Stare kobiety przynoszą jedzenie
i płaczą,ale przecież żyjesz, obiecałaś, że mnie nie zostawisz.
Wierzę w ciała zmartwychwstanie, ale nie uwierzę w twoją śmierć,
nawet, jeśli łóżko jest puste, jeśli to trumienka.
Tam w głębi tkwi śmierć, lecz nie bój się.
Edytowane przez ellena dnia 28.11.2008 10:45 |
|
Autor |
RE: Łucja J. staje w obronie honoru bratków |
Andy Anderson
Użytkownik
Postów: 11
Miejscowość: Łódź
Data rejestracji: 23.06.07 |
Dodane dnia 26.11.2008 10:11 |
|
|
Łucja J. staje w obronie honoru bratków
Tak bo nigdy nie pomyślałeś o kwiatach,
na żółtej tapecie z którą uciekały w poszukiwaniu
wody. Za późno, powoli więdną, zawijają się. Nagle widzisz,
klej - reanimacja, ale nie chcę martwej ściany. Pozwólmy
odejść. Tak bo nigdy nie zrozumiesz, powiesz :
kobiety, będziesz bił pięściami w róże - nieboszczki, dopóki nie
przylgną na dobre, nie weżrą się w kartonowo-gipsową, będzie: I czego
znów ryczysz? Beze mnie byś nie rozkwitła. Już nie wiem, czy zdobywanie
szczytów z tobą to przyjemność, po latach świadoma; im dalej, im wyżej,
tym cieniej. Musiało być mocno, intensywnie, ponad możliwości,
rozciągnąłeś mnie łamiąc prawa fizyki. Prosiłam; przystopuj,
to nie te lata, guma z czasem parcieje. Pękam
przed pożółkłą tapetą - za mała średnica na zmarłe
goździki. Tak bo zawsze brałeś mnie z przymrużeniem,
bez pytania rozwijasz kłębek, robisz lasso, a jednak beze
mnie nie sięgniesz nawet gdzie wzrok sięga. Bawią mokre oczy,
zaciśnięte zęby. Bezlitośnie: przytrzymaj tu proszę.
"znasz się na życiu jak gówno na poezji"
miś przekliniak |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - LISTOPAD (2008) |
Sławomir Hornik
Użytkownik
Postów: 17
Miejscowość: Kraków
Data rejestracji: 31.07.07 |
Dodane dnia 26.11.2008 09:28 |
|
|
tiptopki. odległości
Patrzę: wzgórza, pagórki, doliny, pod koniec
grudnia linia życia dogoniła linię horyzontu.
Zieleń na matrycy tak intensywna, że myli się
z nadchodzącą wiosną, której nie doczekałeś.
I potem całą środę szukałem cytatu z Herberta:
bliznę po odejściu
dobra pamięć leczy
(Struna, z: Studium przedmiotu, Warszawa, 1956)
Środa dwa lata później: pęcherzyki ze śliny
i cienkie baloniki z wody, herbata stygnie
od południa, jakby brakowało pragnienia.
Pętle w przełyku, po roku palenia, małe
marzenie, że będę nadal pisał, ona będzie
robiła zdjęcia. Blizny zagoją się nocą,
sen zamknie się jak pięść dziecka.
|
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - LISTOPAD (2008) |
Bogumiła Jęcek - bona
Użytkownik
Postów: 392
Miejscowość: Łódź
Data rejestracji: 10.03.07 |
Dodane dnia 25.11.2008 16:58 |
|
|
Nazywasz się
ja, ty, on
idąc, przechodzisz w my, wy, oni. co dziesięć lat.
gdzieś skapnęło szczęście ze szczęścia, chociaż
jeden raz. gdzieś dusi się ona w przyciasnym golfie.
zaczynasz się na końcu; w płucach woda, krew.
ono wylewa się na łąkę.
Nie wszystko można sprzedać
i nie wszystko kupić.
Sprzedana
--------------------------------------------
http://czarnekoronki.blogspot.com/ |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - LISTOPAD (2008) |
Kuba Sajkowski
Użytkownik
Postów: 479
Miejscowość: Poznań
Data rejestracji: 10.03.07 |
Dodane dnia 25.11.2008 14:13 |
|
|
JAŁTA
Będę całować ziemię, po której stąpasz.*
Kto tak dzisiaj mówi? Czujemy się jak studenciaki z Polski,
romantyczni jak cała literatura rosyjska
o mewach z podciętymi skrzydłami. Ani biali,
ani czerwoni. Dewjat' miesjacew
stażyrowki w Moskowskom Uniwiersitietie,
i wsjo. Będziemy wiedzieć tylko tyle, że nie ma
żadnej ziemi, jest panorama Worobiowych Gór, z których miasto
staje się jednorodne, zamienia w wodę. W naszym śnie
grube, czarne koty wychodzą ze śmietników, pytają:
I jak? Jaka pogoda na Kremlu,
gdy miesza się z brudem sowieckich budynków?
Gdy dym fabrycznych kominów osłania
błogosławione wieże, Chram Christa Spasitela?
Szukam ciebie jak utraty oddechu. Podśpiewują wdowy,
sprzątaczki w Muzeum Czechowa, potem krztuszą się
kurzem osiadającym na stylowym drewnie. Tak samo śpiewają mewy,
kiedy ropa w Morzu Czarnym przyciąga je jak światło.
*A. P. Czechow "Mewa"
Edytowane przez Kuba Sajkowski dnia 25.11.2008 14:20 |
|