Nie było we mnie życia
w tym co przeżywam żyjąc
zapętlony
w gmachu bez drzwi
z setkami okien na impresje czasu
właściwie było wygodnie
patrzeć
na wschody słońca i liście na wietrze
wierzyłem w sens tego istnienia
bez czasu
istotą moich wspomnień jest zwieńczenie wieży
krzyż wbity czterysta stóp nad ziemią
jest tylko chichotem
niezdarnych, kruszących się gargulców
jestem samotny
w zapamiętaniu i pasji
przekleństwie zwątpienia
O jakże ciężko na barkach nosić anioły
Dodane przez vesteralen
dnia 25.11.2007 02:22 ˇ
13 Komentarzy ·
1053 Czytań ·
|