|
dnia 20.06.2024 20:11
Toksyczność tej "rodziny" aż kapie z wiersza... Rodzina nie musi być doskonała, ale powinna być kochająca... Pozdrawiam. |
dnia 21.06.2024 06:22
To prosta poetyka, niewyrafinowana - choć bije z niej autentyzm i to się docenia.
Ujęła mnie fraza : teraz mówi tyle ile potrafi zjeść ptaszek.
No smutne jak cholera, ale jedyna nadzieja w tym, że wypowiadane słowa, to wciąż.. .. ziarenka 🥹.
pozdr. |
dnia 21.06.2024 08:11
kiedyś
mama wypełniała sobą dom
teraz
mówi tyle ile potrafi zjeść ptaszek
- podoba mi się ten fragment, a szczególnie "mówi tyle ile potrafi zjeść ptaszek". W tym opisie i w użyciu zdrobnienia jest wiele czułości.
Jest też taka informacja, trochę ukryta: 'mamo, jestem głodna twoich słów". Tych słów jest tyle, że może najeść się tylko mały ptaszek. A ja bym chciała... do syta... |
dnia 21.06.2024 08:15
(Wybrany przeze mnie fragment mógłby być całością lub częścią innego wiersza. Bo tu kolejne wersy, które są chyba jakby cytatem z wypowiedzi mamy, budują inny obraz. Mama cierpi i - jednocześnie - żyje w strachu). |
dnia 21.06.2024 22:18
/Dobre pisanie...
Łapie pamięć/
POZDRO! |
dnia 23.06.2024 13:47
Silva trafiła w sedno.
Strasznie szkoda dziecka w tej rodzinie.
Mogę sobie wyobrazić dwoje ludzi, których relacja z początku wyglądała na udaną, później wyszły na jaw okoliczności/cechy/uwarunkowania - destrukcyjne, mroczne.
Skoro Autorka podkreśla na początku postać mamy - kiedyś radosnej, pełnej energii, empatycznej - a obecnie stłamszonej, milczącej, wycofanej - można domniemywać, że źródłem toksyn psychologicznych jest tutaj mężczyzna (mąż, ojciec).
Może uległ nałogom? (alkohol, hazard?). Może wskutek jakiejś traumy życiowej nie potrafi poradzić sobie z szeregiem frustracji, negatywnych emocji, które usiłuje odreagować na najbliższych? Może wpadł w złe towarzystwo?
A może jest narcyzem, który - zgodnie ze schematem - najpierw zalewał miłością, a potem nagle zaczął poniżać, niszczyć partnerkę i poprzez szereg klasycznych zagrywek (awantury, gaslighting, kłamstwa, manipulacje, obojętność) - doprowadził ją do totalnej depresji, ukradł radość życia, pozbawił wiary w siebie?
Trudno mi rozstrzygać, bo wiersz nie daje jednoznacznych wskazówek. Jednak zakładając, że uzależnienie czy trauma, jako atrakcyjne poetycko, znalazłyby jednak jakieś namacalne odzwierciedlenie w wierszu - stawiam po prostu na jakąś formę narcyzmu czy innego rodzaju socjopatii To wysysanie energii życiowej jest tutaj kluczowe. I forma psychicznego zakneblowania "mamie" z wiersza - ust.
Przemyślne odbieranie świadomości prawa do komunikacji z otoczeniem też demaskuje jakieś zaburzenie, bo "przemocowcy" nie pozwalają innym mówić, z wielu powodów.
W tym wszystkim najbardziej cierpi dziecko, pozbawione poczucia bezpieczeństwa, zdziwione negatywnymi przemianami w otoczeniu, nierozumiejące, co się stało.
Do pełni wiarygodności, zabrakło mi tutaj jeszcze - w wypowiedzi peelki - choćby lekko nakreślonego poczucia winy, bo w dysfunkcyjnych rodzinach dzieci zazwyczaj zastanawiają się, czy to, co dzieje się niedobrego między dorosłymi, nie jest ich winą. ("mamo, tato, ja już będę grzeczny/a, tylko przestańcie się kłócić!")
No i jednak zbyt mało w tekście jakiegoś osadzenia w realiach, przytoczenia starannie wybranych, ale uderzających emocjonalnie konkretów.
Pozdrawiam,
Glo. |
dnia 24.06.2024 09:18
O traumatycznych doświadczeniach.
Pomysł na "kiedyś"- "teraz" powtórzony wzmacnia ukazanie negatywnych zmian.
Może w drugiej, dla owego wzmocnienia warto dodać "nawet"- "nie kochają nawet siebie"- będzie wieloznaczniej.
Czytam bez dopowiedzenia w przedostatniej, bez dwóch wersów tej strofoidy.
Ciepełkowo pozdrawiam.
Ola. |
dnia 24.06.2024 18:55
Zdaję sobie sprawę, że czytelnik ma zwykle racje, proponując by coś dodać, coś skrócić itp.
Dla mnie ważne, że czytacie moje słowo i zostawiacie pod nim swoje przemyślenia.
Dziękuję i pozdrawiam. |
|
|