|
dnia 01.06.2024 11:32
Wylew słów do mózgu. Pierwszy po polsku pisał tak chyba Wróblewski, mistrzostwo osiągnęła Wolny-Hamkało... Co o tym myśleć? |
dnia 01.06.2024 12:53
ło to jednokomórkowo przyćmiona chwila prawdy :) |
dnia 01.06.2024 16:38
Wiersz jest znakomity;
jest w nim tak lapidarnie ujęta wielostronna specyfika zabawy z pisaniem, że wymagałaby szerszej interpretacji,,,
Te stany poetyckie, z pewnością nie- zjednoczone, raczej jednostkowo mocno rozchwiane,bo cóż, pokusa amatorów, lub początkujących, by spisywać siebie ( p.Gałkowska pisała parafrazując : puszczamy się ze słowami ) MUSI skutkować diabelskim przekraczaniem własnych, naturalnych granic ochronnych, bo jakże zbalansować wiarygodność tematu ( a pisze się najlepiej o ty, co znamy ) - z jednoczesnym dystansem prawdziwych profesjonalistów???
Ten drugi przypadek, też miewa krótkie nóżki i demaskuje wszelkie pisanie / na zamówienie społeczne/, pisanie rutyniarskie, a zdarza się to najlepszym, bo i niestety, z czegoś trzeba żyć ,,, 😉
Jeśli chcemy w założeniu zachować granicę między sobą, a PL- em, lub PL- ką, to przy przeciętnych zdolnościach, które nie zaskutkują wysublimowaną metaforykę, czy niebanalnym podejściem do słowa, - skończymy pisaniem (które, na własne potrzeby nazywam / ZAPŁOTOWYM , w stylu ona, ona,,, co jest przaśne aż huczy😅, bo mi zaraz Reymont staje ( w surducie;) przed oczami,no, ale niestety - ten zawistny zaścianek, w naszym akurat społeczeństwie wciąż tkwi; staruszki popatrujące z zawiścią na młodsze, zza firanki,z parapetu, z ekranu, czy reymontowskie wiejskie zazdrośnice - rodzime baby zagrodowe 🥴.
Mieszkam w metropolii, tutaj nawet nadmierne przyglądanie się innym - uchodzi za mega prowincjonalizm, o komentach nie wspomnę, no, ale u nas WIERSZE obradzają 😆 z krytyki,,,
Kwestia następna - sól w oku i tutaj ( jako muzyk), wciąż się nie mogę nadziwić skali tzw. zrzynania jeden od drugiego - muzyka jest czymś nieuchwytnym, jej warsztat - nie jest do powtórzenia w skali 1:1, jestem po próbie i podczas ćwiczenia, nie przekalkuję wszystkiego do końca, co chcieliby inni - margines własnej kreatywności, niepowtarzalności - jest jednoczesnym impulsem dla nowych światów.
W sztuce pisania jest inaczej - żywot niektórych Pisatieli jest uwarunkowany skrupulatnym analizowaniem innych i w takich przypadkach wychodzą z tego później - albo teksty/ cudaki , albo sztampa sformatowana wg. pierwowzoru, gdzie kalka jest ewidentna, wręcz żenująca, no, ale ,,,ktoś spełnił czyjeś sny o świeżym chlebie ;))
Sama, uparcie, cenię najbardziej talenty nieprzewidywalne; potrafiące pisać / nierówno/, zróżnicowanie, zaskakujące, niezapomniane po prostu, bo wszelkie prymusowskie / ciułanie / wierszy,,,nie oszuka,,,( no mnie przynajmniej , ha, ha ;))
Tutaj jednak ten koniokrad, który staje się krokodylem - ( bynajmniej tym od : lubego), nawiązuje do sytuacji w której ktoś, chcąc deklaratywnie CZEGOŚ nauczyć, w rzeczywistości ZRZYNA;
zawistnie chce towarzyszyć w procesie twórczym, by w swoim analitycznie ambicjonerskim podejściu - rozłożyć cudzy polot na czynniki pierwsze.
Z jakim efektem ?
Nie mój problem. Każdy, kto wie, SKĄD płynie wena, wie, że oryginalność , mimo wszelkiego cudzego napinania się - pozostaje niepodrabialna.
Wszy - plagiatorzy, ale i ci, gotowi wiele poświęcić dla tekściku, skłonni nawet obmacywać własne strofy w rozerotyzowanych wierszach, w zależności od nasilenia osobistych burz hormonalnych - dla zwrócenia uwagi, słowem siwy dym ( z naciskiem na / siwy/;)))
Kirkegaard ? Ha, ha, można jeszcze Fausta dodać😉🤌uwieelbiam męskie mądrości na temat kobiecej natury, lub sztuki uwodzenia, ha, ha, naprawdę czas najwyższy, żeby kobiety pisały, dlaczego czasami : diabeł / nie może / i posyła,,,zaradną ;))), pozdr. |
dnia 01.06.2024 20:11
Co fraza to nośna zagwozdka i coś nieoczywistego - super! Nie wiem, którą zapamiętam... Chyba jednak tę z Kierkegaardem - ćmą, choć wszy ło nowe - mają bardzo liberacki zapis... Pozdrawiam. |
dnia 03.06.2024 18:50
+ |
|
|