|
Nawigacja |
|
|
Wątki na Forum |
|
|
Ostatnio dodane Wiersze |
|
|
|
Wiersz - tytuł: Nić |
|
|
Ostatnie dni lata przeciągają się na kocyku; telefon milczy drugi
tydzień, bo babcie odsypiają najazd. Nagłe odwiedziny znajomej Mamy,
patykowatej blondynki wraz z córeczką o karmelkowej skórze
jawią się jak dar niebios.
Mała jest tak apetyczna, miękka w ruchach , że mam ochotę
ją polizać. Gdy pod biurkiem przyklejamy do szuflady
wyciągnięte z buzi żelki - jak sople , myślę intensywnie, czy jej kolor
choć trochę przejdzie na mnie. Nie od razu, ale .. ..tak za chwilę?
Przy rozstaniu beczymy jak bobry, dokonując jednak
przytomnej wymiany plastikowych paciorków i bransoletek,
gdy nagle, matka dziewczynki wkłada mi na głowę
złoty łańcuch z inicjałem, zupełnie nie zważając, że moja mama -
prawie mdleje.
Udobruchane, połączone literką jak mostem, między Polską a Marokiem
i myślą aż po niewiadomą dorosłość, padamy sobie w objęcia.
Później, na naszym osiedlu pojawili się jeszcze dwaj chłopcy
podobni do Faridy , lecz ich matki nerwowo odpadały od ludzkich
spojrzeń.
Ojców nie było, pozostał szum.
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
dnia 26.02.2023 09:58
symbioza matką piękna bywa
po latach wartość swą odkrywa
pod każdą piersią sece bije
w empatii tak radośnie żyje
czasem daltonizm nas rozczuli
jednako wszystkie barwy tuli
Utwór na czasie, wymowny i wrażliwy, pobudza wyobraźnię i dobre uczucia.
Życzę dużo zdrowia i Pozdrawiam serdecznie 😊🌹 |
dnia 26.02.2023 10:17
Gdy pod biurkiem przyklejamy do szuflady
wyciągnięte z buzi żelki - jak sople , myślę intensywnie, czy jej kolor
choć trochę przejdzie na mnie.
To ładny fragment. Nie tylko dlatego, że skupia myśli na kolorach (żelki są kolorowe), ich - kolorów - znaczeniu (dlaczego kolor skóry może być tak różny), a też - dziecięcym do nich podejściu (zabawa, fantazja, radość, przyjemność, i - a jakże - tajemnica). Ładny jest także z powodu niepospolitego obrazka. Ja np. nigdy nie bawiłam się w przyklejanie jakichkolwiek słodyczy do mebli:). Przeniesienie do wiersza zapamiętanej scenki "spod biurka" jest dla mnie samo w sobie fajne. Takie scenki - w moim odczuciu - dodają wartości tekstom.
Co do całości - skróciłabym.
Np. samo wejście w wiersz mogłoby się obyć bez... "wstępu".
Zaczęłabym od razu od słów:
Nagłe odwiedziny znajomej Mamy,
patykowatej blondynki wraz z córeczką o karmelkowej skórze.
I bez tego dopowiedzenia: "jawią się jak dar niebios"...
W wierszu jest więcej miejsc, którym można się jeszcze przyjrzeć.
można ujednolicić zapis słowa "mama" (masz raz wielką literą, a raz małą), można też pomyśleć, czy nie za ostro wybrzmiewa ten fragm.:
ich matki nerwowo odpadały od ludzkich
spojrzeń.
Czy "ich matki" (i oni, chłopcy podobni do Faridy) mieli inne spojrzenia?
Czuje się tu rozróżnienie na ludzi (patrzących) i nieludzi (obserwowanych).
Jest to może nie aż tak wyraźne, lecz jednak odczuwalne. Matki "odpadały od ludzkich spojrzeń".
(Nie bardzo też wiem jak to jest "odpadać od spojrzeń", ale może to odpadanie ma związek z tymi żelkami? W końcu wyschną i odpadną). |
dnia 26.02.2023 10:34
Co do tego "odpadania". W zasadzie napisałaś to wyraźnie:
"Ich matki nerwowo odpadały od ludzkich" (w domyśle - ludzkich matek).
Dopiero kolejny wers dodaje słowo "spojrzeń". To też zresztą jest rozróżnienie na dwa rodzaje: ludzkie i nie). |
dnia 26.02.2023 11:12
Alfredzie :)))
dziękuję bardzo za wyjątkowe, wierszowane odwiedziny - jakże pozytywnie oddziaływuje Twój tekst ! Faktycznie, w nieskomplikowanym dziecięcym postrzeganiu świata jest oddech wolności; później życie nam upływa na tworzeniu kolejnych barykad i okopów wobec innych ludzi.. .., pozdrawiam ciepło o niedzielnie :)))
Małgosiu :)))
bardzo Ci dziękuję za tak wnikliwe i jak zwykle celne pochylenie się nad tekstem - wyłowiłaś 🤌👍to, co najcenniejsze czyli przeciwstawienie dziecięcego postrzegania inności - spojrzeniu dorosłych, tak, tak, w tamtych czasach niemal odczłowieczającemu.
Lata temu, dziewczyny z sąsiedztwa które przywiozły ze swoich epizodów emigracyjnych dzieci z wyraźną domieszką krwi arabskiej, były wytykane palcem, obgadywane, a ich matki - omijając natrętne spojrzenia schylały głowy, uciekały ze wzrokiem. Pamiętam to doskonale, bo było mi ich wówczas żal - a punktem odniesienia była fajuśna koleżanka, z którą dane mi było spędzić calutki dzień😄.
Wiesz, ten wstęp musi niestety pozostać, ( choć dar niebios - na dzień dobry, aż mnie odstraszył banałem😅).
Wakacje, jak u większości - dzieliły się na czas aktywny, wyjazdów nad morze, podrzucania dzieci babciom, aż .. .. na końcu zalegała nuda. Tylko o tyle, o ile u innych dzieci, beztroska trwała dalej, do mnie zaczynał puszczać oczko instrument w tajnym porozumieniu z zegarem😂.
Kolejne dni, były więc sprytnym slalomem między tymi dwoma obiektami ;)), a nagłe odwiedziny - miały w sobie coś z wybawienia z brutalnych kleszczy ;),rozumiesz już? Pozdrawiam b.serdecznie :)) |
dnia 26.02.2023 11:54
Mój szkolny kolega, doktor od energetyki jądrowej, w rozmowie na zjeździe absolwentów opowiadał o swojej pracy i życiu w bułgarskim Kozłoduju. O małżeństwie z równie wykształconą Bułgarką, które nie przetrwało, że względu na różnice kulturowe. Brak kompromisu u każdej z silnych jednostek. Powtórnie ożenił się z Polką, o takim samym, popularnym nazwisku jak Kaziu, która po ślubie przyjęła jego nazwisko. Dwa dni po zjeździe odwiedził moją firmę i po części oficjalnej zażyczył sobie spotkania ze mną, zwykłym pracownikiem z Kontroli Jakości.
Jest jak jest, niektórzy tworzą sobie nowy kosmos. W tekście jest przerzucanie odpowiedzialności za egzotyczny sex na nietolerancję środowiska. Wypada tylko zacytować /bodajże/ M, Wisłocką:
Ona jeszcze w majtkach r11; on już w kondomie. |
dnia 26.02.2023 12:35
Grain :))
dzięki za odwiedziny, zawsze lubię jak przytaczasz życiowe wspominki, kolejne rozdziały swojej własnej księgi :))
Oczywiście, że odmienności kulturowe - ( i idące za nimi oczekiwania - aby poruszać się wg. płynących z nich schematów ), niekoniecznie są perspektywą ułatwiającą trwałość relacji. Ale, dziś, w naszym społeczeństwie , wciąż w miarę homogenicznym kulturowo, też już trudno o porozumienie w związkach.
Ale tutaj nie przyglądam się tylko wyborom alkowianym kobiet, lecz konsekwencjom, jakie dla nich i przede wszystkim dla ich dzieci - ( małych Polaków z arabskimi korzeniami) płynęły z braku akceptacji środowiska.
Tutaj egzamin, nasz własny - często był mówiąc kolokwialnie, był oblany ):
Ich matki wróciły do Ojczyzny, właśnie - dlatego, że różnice kulturowe nie pozwoliły im żyć.
Wróciły do gniazda.
I co zastawały? Często - jedynie ostracyzm.
Niektóre środowiska - ( nieomylne ) , nie umiały nie tylko nie wybaczyć innym życiowych potknięć , ale podać ręki w obliczu stojącego już przed nimi konkretnego DZIECKA . Nie miało to ani nic wspólnego z chrześcijańskim miłosierdziem, ani z jasną postawą bezdyskusyjności wobec cudu ŻYCIA.
Sama miałam jeszcze w przedszkolu koleżankę - regularnie popłakującą przy oknie ciemnowłosą dziewczynkę, o śniadej karnacji i pamiętam jej bezsilność wobec całej grupy, od której notorycznie słyszała że jest brudną Cyganichą, ( a nie miała nawet cygańskich korzeni.. .. ).
Jestem przeciwniczką masowej emigracji, ale szanuję przypisaną każdemu godność, bez względu na kolor skóry. Pozdrawiam niedzielnie ;)). |
dnia 26.02.2023 14:01
Dagny, to ze odwiedziny urozmaiciły życie dziewczynki jest oczywiste. Jednak o instrumencie w wierszu nic nie ma. I nie musi być. Uważam, że początek wiersza (i kilka innych drobiazgów) rozmydla temat.
Chociaż...
Gdyby spojrzeć na to inaczej - pokazujesz, jak znudzonemu dziecku Bóg podrzuca zabaweczkę. "Dar niebios". Cukiereczek. I oprócz żelków ma teraz to dziecko także karmelek. ("Mam ochotę/ ją polizać").
Ale może nie o to Ci chodziło? |
dnia 26.02.2023 14:26
Małgosiu,
wszystko wspomniane w wierszu było wówczas urozmaiceniem - czyli / plusem dodatnim😂/, a tak ogólnie w tamtych, siermiężnych czasach, dzieci naprawdę nie miały przesytu, ( nawet żelki, przywiózł miły sąsiad z NRD- ówka ;), więc nie żałujmy PL- ce😉, natomiast niektóre wspomniane detale, pozornie błahe, z punktu widzenia lat - nabrały głębszego znaczenia, pozdr. |
dnia 26.02.2023 16:32
Jeszcze jedna odsłona tego samego wspomnienia, tego samego wiersza...
Dla dzieci nie ma bariery językowej. Sądzę, że każdy ma takie wspomnienie. Jako pięciolatek przegadałem z cały dzień na placu zabaw z pięcioletnim francuzem. Nieznający francuskiego z nieznającym polskiego.
Odbieram ten wiersz, a przynajmniej tą opowieść, jak mit. Mit, który symbolizuje, czym jest poezja. Tak, czym jest poezja. Znoszeniem barier językowych. |
dnia 26.02.2023 19:33
Adaszewski :)),
dziękuję za odwiedziny, podzielenie się uroczym :) wspomnieniem z dzieciństwa i refleksję;
poezję postrzegam jako byt kreowany pomiędzy słowami, przy ledwie ich wstępnym udziale i dlatego tak bardzo lubię metafory, (pozostając chyba w mniejszości) - których w ostatnim tekście było więcej ; tutaj - banalna, niemal dosłowna historyjka ma oddać prostotę dziecięcego spostrzegania zanim je kiedyś skomplikuje światopogląd ale też.. ..sygnalizować odczytanie przez PL- kę nowych znaczeń ze starych kontekstów; pozdrawiam serdecznie. |
dnia 27.02.2023 01:48
którz z maluczkich w świecie podzielonym na Małych i Dużych, nie bawił się pod stołem, :) pozdrowionka |
dnia 27.02.2023 08:50
Robercie :)),
dzięki za miłe odwiedziny :), a widzisz, wśród tych Małych pod stołem, nie wszyscy dowodzili istnienia grawitacji poprzez obklejanie rodzicom mebli ;)) serdeczności! |
dnia 27.02.2023 09:26
Ja bym tutaj poszła tropem, wskazanym przez adaszewskiego.
Dla dzieci różnice kulturowe w zasadzie nie istnieją, jako takie. Tutaj w wierszu pokazane jest, jak dziewczynki się świetnie razem bawią, pojawiasię fascynacja innością, ale taka radosna, niewinna, pozytywna. To prędzej ciekawość, jak w stosunku do wszystkiego, co niecodzienne, chęć eksploracji, nawet przy zaangażowaniu zmysłów (smak, dotyk). Świat dzieci jest światem odkrywania i one nie mają wzajemnych uprzedzeń. W tym wypadku nieświadomość "zła" i "dobra" jest atutem dziecięcości.
Sądzę, że uprzedzenia wszelakie mają dorośli, po pierwsze wpojone w procesie wychowania, po drugie wynikające z osobistych frustracji i bagaży doświadczeń.
To pokazuje wiersz, a w zasadzie jego zakończenie. Świat dorosłych jest światem wartościowania.
Jeśli dzieci przenoszą stereotypy (typu "brudna Cyganicha") do swojego świata, to znaczy, że ktoś zatruł im postrzeganie rzeczywistości.
Dzieciństwo spędziłam w kraju Trzeciego Świata i moja rodzina była bardzo zintegrowana z lokalną społecznością. Chyba właśnie dlatego, że podstawą do nawiązania relacji była właśnie ta ciekawość (z obu stron), podobna to dziecięcej.
Ludzie z małej mieściny na skraju Sahary okazali się niezwykle tolerancyjni, otwarci, przede wszystkim dlatego, że pojawienie się w ich środowisku rodziny europejskiej było ewenementem, na który nie byli przygotowani. Nikt ich wcześniej nie "wyuczył" reagowania na taką sytuację (reagowania np. wykluczeniem, ostracyzmem, itp.), działali intuicyjnie, podobnie jak peelka z wiersza w stosunku do kolorowej koleżanki.
Problem z różnicami kulturowymi jest pochodną socjalizacji.
Pozdrawiam,
Glo. |
dnia 27.02.2023 11:17
Glo :)), dziękuję Ci bardzo za obszerny komentarz do tego skądinąd prostego w przekazie wierszyka, tak.. .. niewinność i ciekawość i chęć wspólnej zabawy tutaj przełamała bariery rasowe, językowe, ( jak u nieskażonych cywilizacją dzikusków Rousseau ;)
Ale pozwól, że nie zgodzę z tym, że małe dzieci nie znają pojęcia dobra / zła - znają (!) je oczywiście, tylko granica podziału przebiega po linii własności, jeśli zabierasz / moje/ w sekundzie stajesz się zły i wrogi, wywiąże się walka.
Rewirowość - to najbardziej atawistyczna granica podziału, ( a mając kiedyś szczeniaki jamników w domu, powiem, że zaczyna się ona już od .. .. maminego sutka ;).
Między dorosłymi przecież też wcale nie trzeba różnic kulturowych, żeby wywiązała się wrogość- bliźniacze plemiona będą się wyrzynały w pień, jeśli dojdzie do naruszenia własności; w jej obronie, czy w ataku, ( a spróbuj do tego jeszcze uwieść żonę .. ..;).
Jeśli piszesz o frustracjach i bagażu doświadczeń, to dodam od siebie jeszcze : istotny kontekst wspólnotowy i zbiorową pamięć historyczną oraz kwestię zobowiązań lojalnościowych; bo nie jesteśmy monadami.
Jeśli Dziadek zginął w Auschwitz to widząc Niemca po raz pierwszy na oczy, (bez obciążenia bezpośrednim doświadczeniem), z dużym prawdopodobieństwem odniesiesz się z rezerwą, ( jeśli w skrajnym przypadku - nawet nie / wrogością /z powodu przynależności wspólnotowej). Nie wspomnę, że kontakty indywidualne - a grupowe, też otwierają nowe płaszczyzny do dialogu, bądź .. ..uprzedzeń. Pozdrawiam:)), D. |
dnia 27.02.2023 13:56
"Jeśli piszesz o frustracjach i bagażu doświadczeń, to dodam od siebie jeszcze : istotny kontekst wspólnotowy i zbiorową pamięć historyczną oraz kwestię zobowiązań lojalnościowych" - dokładnie tak, pisałam właśnie o wychowaniu i socjalizacji.
Zgadzam się, że zarówno dzieci, jak i dorośli walczą ze sobą o ten przysłowiowy "kawałek podłogi" czy o zabawki.... Ale dopisywanie do tego pretekstów np. rasistowskich, ksenofobicznych, to już raczej domena dorosłych. (w sensie np. "uchodźcy zabierają nam miejsca pracy).
Myślę, że duże znaczenie ma też tutaj wymiar "grupowy". Dzieci z różnych kultur, o innym kolorze skóry, itd. będą ze sobą harmonijnie koegzystować, gdy zostanie zachowana jakaś równowaga w tej różnorodności. (grupa mieszana, czy też, jak w Twoim wierszu, sam na sam dwóch koleżanek). Jedno "inne" w dużej homogenicznej grupie może już wzbudzać niepokój...
Pozdrawiam,
Glo. |
dnia 27.02.2023 16:04
Gloinnen,
piszesz:
/ Myślę, że duże znaczenie ma też tutaj wymiar "grupowy". Dzieci z różnych kultur, o innym kolorze skóry, itd. będą ze sobą harmonijnie koegzystować, gdy zostanie zachowana jakaś równowaga w tej różnorodności. (grupa mieszana, czy też, jak w Twoim wierszu, sam na sam dwóch koleżanek). Jedno "inne" w dużej homogenicznej grupie może już wzbudzać niepokój.../
.. .. niestety moja Miła, nie mogę się z Tobą zgodzić ;), ponieważ:
a) odwołując się do pierwiastka ilościowego, nie doceniłaś słabości oporu jednostkowego, który się ujawnia pod wpływem presji większości, wynikającego m.in. z naturalnej potrzeby szukania akceptacji grupy - czyli , jednostka, w znacznie szybszym czasie będzie dążyła do integracji ( i jest to znacznie bardziej prawdopodobne niż popełnienie samobójstwa z podłożem wykluczenia w tle).
b) siły i potrzeby odwoływania się do aksjomatów - ważnych dla danej grupy, wyzwalających się niemal równocześnie poczuciem odrębności.
I teraz pytanie - dlaczego ono się wyzwala ?
Różnice kulturowe ( zasadzone na różnych cywilizacjach, których, jak wiesz - podłożem były różne systemy moralne wypływające z religii), niosą ze sobą pokusę odwoływania do wyższości moralnej w każdej grupie. Punkt.
I tak, upraszczając : muzułmanin będzie gardził niewiernymi konsumentami wieprzowiny żyjącymi w konkubinacie, Europejczyk będzie gardził fundamentalizmem, odwołując się : albo do zdobyczy myśli liberalnej, albo do wartości chrześcijańskich, itd.
Praktyka szkolnej koegzystencji w społeczeństwie multikulturowym już pokazała, że np. ciemnowłosi Chorwaci, nie chcieli być ( dyplomatycznie ujmując ;) myleni z grupami arabskimi,
i odwrotnie, grupy arabskie kondensowały się silnie ze sobą ( oczywiście w poczuciu wyższości moralniej :)) względem Niemców , itd, itd,p.
Tu NIE MA równowagi, jest jedynie jako takie przełykanie rzeczywistości.
Mamy w moim mieście żydowską drużynę futbolową, która całkiem niedawno doświadczyła okropnych szykan ze strony innych grup narodowościowych, ( choć na pierwszy rzut oka, oczywiście trudno było dostrzec różnice zewnętrzne). Ujawniły się zaszłości historyczne przełożone na bieżącą politykę i .. .. katastrofa gotowa.
A co do problemu zabierania miejsc pracy przez imigrantów .. .. kolejny mit.
To tylko / argument etapu/ ;)), bo dziś wskazuje się świeżo przybyłych, a jutro .. .. wskazani będziemy MY, zasiedziali i zintegrowani tutaj od lat.
Populiści zawsze będą wiedzieli w jakie czułe pęknięcia tak celnie uderzyć, aby nastąpił całkowity rozłam multikulturowej idylli ;).
pozdrawiam, i muszę już wracać do muzyki - to mój zawód :)) |
dnia 27.02.2023 22:18
Ciekawy obrazek obyczajowy z akcentem na wielokulturowość, która najmniej zwykle przeszkadza dzieciom. I to bardzo pocieszające. Trochę przegadane, ale może tak miało być wobec ogromu wspomnień. Pozdrawiam. |
dnia 28.02.2023 07:56
Silvo miła :))
dziękuję serdecznie za odwiedziny i komentarz :)
Ten wierszyk, napisany w konwencji półinfantylnej ;), nie stanowi dobrego przykładu ani docelowo dla moich aspiracji, ani dla kierunków, którymi chciałabym po drodze eksperymentalnie podążać; jest to .. .. opowiastka, obrazek, przesłodzona pocztówka z przeszłości, którą jednak mam na tyle blisko siebie, aby chcieć ją pokazać innym, ot, tyle , pozdrawiam ciepło i serdecznie - Daga |
|
|
|
|
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
|
Pajacyk |
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Aktualności |
|
|
Użytkownicy |
|
|
Gości Online: 17
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanych Użytkowników: 6 439
Nieaktywowani Użytkownicy: 0
Najnowszy Użytkownik: chimi
|
|
|
|
|
|