Tymczasem. Zostały mi koszulki z plamami po makijażu na ramionach.
Chyba tylko to i rzewność, i melancholia plaż, kiedy piasek wciąż przesypuje się
w klepsydrach. Nie pojawiłem się nigdy. Zostałem przy niej; ból w kolanie,
na który sobie zasłużyła. I marzy mi się, że też kiedyś zasłużę na zasługiwanie.
Teraz. Wiem, jak wyglądam w środku, z zewnątrz sypie się tynk, nikt nie kupi
domu za taką cenę. Wiem, że zrobiłem ci przysługę świetliku, gasząc światło.
Dym rzednie i znów drzewo za oknem odżyje, w gałęzie wplecie się wiatr,
znajdziesz czułość na koniuszkach palców, we włosach stających dęba.
Na co patrzysz to śmierć. Każda pretensja, każde echo, każde błędne koło
uplecione z żył, wszystko czemu nie potrafisz sprostać, obietnice wypluwane
z gumą, mijane apteki, mijane apteki, apteki, aż zrobi się niedobrze, aż świat
zakręci się wokół twojego poczucia niepokoju, wydawania, że istniejesz.
Aż.
Dodane przez RCN
dnia 17.06.2019 13:22 ˇ
9 Komentarzy ·
867 Czytań ·
|