przyszła... z powietrza
ot tak... jakby z palca strzelił
rzeką okresową
przez ulice
domy
mosty
tchnieniem w nozdrza
na linii niebo - ziemia
dochodziła do swojej pełnej kulminacji
zakończonej gwałtownym wyładowaniem
bioelektrycznym neuronów
skutkującym szeregiem następujących po sobie skurczy
omdlewającego ciała
jakiś czas trwała w bezruchu łapiąc oddech
nie w pełni świadoma tego co się stało
ot taka przypadłość - w reakcji na szczęście
ledwo słyszalnym szeptem
zbierała resztki mocy
uchodząc
w ostatnich kroplach
owej namiętności
srebrnej
jak
deszczowe kwiaty
w błysku fleszy
przy dźwiękach orkiestry
przeszła ...
pozostał elektrostatyczny smak na języku
Dodane przez stawil
dnia 03.03.2016 09:08 ˇ
12 Komentarzy ·
544 Czytań ·
|