Okno ginie w gęstwinie metalowych szprosów.
Patrzy w górę, widzi ołowiane niebo. Spadają
liście, straciły kolory? Już jesień, kiedy było
lato? W rozbitym lustrze kilka twarzy. Nie wie
z którą rozmawiać. Milczą, a tyle mają do
powiedzenia. Ta z tyłu kręci na czole kółka.
Jak ma na imię? Przeszukuje pamięć. Co jest
snem, co jawą. Niedopowiedzenia aksamitnego
głosu - rozbijają ciszę. Ona nie widzi biegnących
rys na suficie, który za chwilę runie.
Ile można unieść zanim spadnie ciemność.
W samoobronie schroni się pod łóżkiem.
Weźmie większy okruch i uderzy w nietoperze.
Szepty umknęły chyłkiem, zawiesza pytajnik
na klamce, której nie ma. Przez dziurkę
snuje się światło. Zaraz wpadną białe wilki.
W kokonie z dłoni zamka motyla. Jutro
rozwinie skrzydła i wybuchnie kolorami tęczy
Jutro pokona nieznane i będzie wolna. Jutro?
Dodane przez Ryszard B
dnia 17.02.2016 19:19 ˇ
7 Komentarzy ·
724 Czytań ·
|