Tak, Majakowski, wojna. Czas na wielkie zmiany.
Wódkę pić będziem w knajpie, na zakąskę śledzik.
Robotnice ubierzem w tiule i falbany.
Już nikt nam nie bałaknie, że: ojciec nieznany,
że do szkół tylko szlachta, że: paszoł, w niedźwiedzie.
Wojna, Władimir, wojna. Rozpierducha, zmiany.
Krok trzymaj, Majakowski. Idziesz przecież z nami,
czy jakaś głupia inność w durnej głowie siedzi?
Robotnice - i tiule! Chłopki i - falbany!
Grzebiesz się coś, Wołodia. Popijasz od rana,
cichcem dumasz, nie ruchasz, zerkasz, czy ktoś śledzi,
a tu wojna i zmiany, Mołodiec. My - Pany.
Dobra - przyjdzie Katiusza, przyjdzie Olga, Tania.
Ty, po prostu, zapomnij. Gadają sąsiedzi,
że jest nie tak. Że plujesz na tiule, falbany.
Żal mi cię, Majakowski. Miało być: od rana
jakaś wóda, czy dupa, wierszyk dla gawiedzi.
Wojna, Władimir, wojna. W czas tej wielkiej zmiany
ubierzem twego trupa w tiule i falbany.
|