delikatnie wstaję odrywając
się od wszelkich snów
wkładam spodnie na dzień.
żeby nie być całkiem nagim
- nakładam podkoszulek
zawsze śpię bez
nawet w największe mrozy
rozpoczęte od rozrzucenia
moich cząstek z rozmachem
i weszły one w skały
w kamienie. w żwir. w glebę
i oto ja z tego
co twarde i maziste. wybojem
wstaję i myślę o ciepłym napoju
może być herbata
może być ten przejeżdżający
wschód przez zamknięte oczy
przynajmniej może być
ten dźwięk tętna. krążenia
we mnie tej czerwonej
substancji która nie jest chłodem. o
a teraz otworzę okno gigantomachii
Dodane przez kosma
dnia 18.01.2015 10:14 ˇ
4 Komentarzy ·
621 Czytań ·
|