deszcz wycina psikusa
psychika niegdyś zielona
dziś usycha
niczym zwiędły listek u Asnyka
każda kropla boli na tysiąc sposobów
byłem sam
teraz dwóch niosę w sobie
rozdwojenie jak włosy jak paznokcie
na oknie stróżki łez
brudem smaruje twarz
idę nie wymyślam
brudne ręce nieczyste myśli
uwiera bagaż wspomnień na ramieniu
w tablecie wiadomości o świecie
na krawędzi tańczy kawowa ćma
trzepot skrzydeł przy świeczce
ogień w sercu
boli głowa od niechcianych wiadomości
w samotni czuję się najlepiej z gliny lepię garnki
oddycham powietrzem nieświeżym oddechem
zalewa mnie krew pociągi ciągną wagony
jak węgiel czarny moja maska w słońcu lśni
Dodane przez jaropasztii
dnia 12.06.2014 16:30 ˇ
1 Komentarzy ·
397 Czytań ·
|