|
dnia 08.07.2012 20:21
zaledwie opis - Jotku.
dobry, ale opis....
zapewne spora rzesza znajomych i krewnych królika powie inaczej i pogratuluje - ja gratuluję zaledwie opisu z próbą (marną i naciąganą) pogłębienia przekazu w płońcie - wiersza nie zauważam, niemniej przecież mogę się mylić.... ;)
to tylko moja skala...... :)
pozdrawiam z kukorzewa :) |
dnia 08.07.2012 20:22
dodam: skala zapewne ułomna ;) |
dnia 08.07.2012 20:55
To co zapisane w naszym sercu, puszczone w ruch jak czarna płyta nie zawsze zagra u innych naszym wzruszeniem.
Pozdrawiam |
dnia 08.07.2012 22:12
Turystyka wiesza :) |
dnia 09.07.2012 05:52
Jest kilka elementów, które trafiają wprost; kilka mniej soczystych i połączenie ich w całość nie najgorsze; to, co uderzyło mnie najbardziej jest historyjką wartą opowieści i choć nie ma przełożenia bezpośredniego na sam wiersz to jednak pośrednio mówi o moim do niego stosunku:
ośmiolatek napisał list do dziadków, że uczą ich w szkole pisania listów i mówienia prawdy. Dziadek poprawia babcine okulary na swoim nosie i z trudem sylabizuje na głos, w co nabożnie wsłuchana jest jego małżonka-... i ksiądz tęż... na religii mówił, żeby się przyznawać to ja... jak byłem u was - widzisz, babka, jak ładnie pisze! - wyjadłem ze słowi, nie, ze słoika konfitury i nas,,, nasra...- tu dziadek prast listem o stół i do babki - widzisz! Mówiłem? Mówiłem! A ty - że scukrzyło się, scukrzyło!
Skoro takie jest moje pierwsze skojarzenie, to źle to świadczy o mnie, ale dobrze o Twoim wierszu. Typowym, nostalgicznym, przepojonym owym lokalnym patriotyzmem do stron rodzinnych, który u Niemców określany jest jako Mutterland. |
dnia 09.07.2012 06:16
Panie Marku
- co trzeba skonsumować, by głosić wątpliwe anegdoty usilnie trzymające się kupy? |
dnia 09.07.2012 06:18
W Polsce jest kilka wniesień o nazwie Czubatka.
Czy wiersz traktuje tylko o górze?
Moim zdaniem nie.
Czubatka - wniesienia, gatunek sikory, gatunek kur.
Z kurami Czubatkę z wiersza łączy wyraz "gdacząca góra".
Gdaczącą górą nie musi być wniesienie.
Określenie "doły i góry" odnosimy nie tylko ukształtowania terenu.
"Dołem" nazywamy ludzi, którzy są podporządkowani "górze".
Jeśli "góra gdacze" zamiast mówić, to "doły" słuchają gdakania,
co sprawia, że odnoszę wrażenie opisu podwórka.
Góra nie gdacze: obojętnie gdzie - lub - obojętnie jak.
Góra gdacze "w jęzorze lodowca" - gdzie? - w miejscu, które ukształtowało się pod naciskiem topnienia mas lodowca.
Góra gdacze "w jęzorze lodowca" - jak? - w języku lodowca, nie dość, że gdacze zamiast mówić, to gdacząc posługuje się chłodnym językiem.
W wierszu znaduję:
1. - opis terenu - góra, jęzor lodowca, ciężkie pisaki przywodzące na myśl pustynię, fałdy, starorzecze, rzeka, pole;
2. - dobrze wykorzystany motyw zwierząt - z owadów autor wybrał pracowite pszczoły, z ptactwa: czubatki, sowy, strusie. O ile kury czubatki, sikorki czubatki i sowy są tym, co znam z własnego podwórka, co łączę z minionym, o tyle strusie znajduję jak nowy element, zmianę, która wrasta w podwórko.
3. - motyw roślin -
las - ogólnie, jak wartość trwałą, jak mnogość drzew, krzewów, jak skupisko wszystkich roślin i zwierząt leśnych;
nenufary - inaczej lilia wodna, grzybień biały, roślina objęta ochroną, roślina wymagająca czystych wód;
dzikie róże - rodzina różowatych, krzewy porastające wolne miejsca spontanicznie, inaczej głogi wykorzystywane do sporządzania znakomitych nalewek i dżemów, ciernie rośliny kojarzą się z koroną cierniową;
jarząb - roodzina różowatych, wieloletnie drzewo, żyje do stu lat, kwitnie na biało, obsypane czerwonymi lub pomarańczowymi owocami zebranymi z kiście, smak i zapach owoców porównuje się gorzkimi migdałami, owocami jarząbu żywią się ptaki.
4. - motyw głosu - dla mnie ważna jest kolejność zapisu dotycząca głosu,
gdakanie - pohukiwanie - bezdźwięczny sopran - zduszony głos, domyślnie głos zamknięty w słoiku - łoskot tłuczonego szkła - cisza - szmer - szlest - głosy, które tracą barwę głosów żywych, donośnych, co autor określa jako: głosy stygnące
5. - czas w wierszu
- przeszłość: lodowiec zostawił ślady, jest starorzecze, chociaż rzeka płynie nowym korytem, przetrwała góra, trwa las, wszystko, co trwałe lub odradzające się znajduje swoje miejsce w teraźniejszości, wspomnienie o matce, słowo: minione,
- Wieczność - Wieczności nadal nie można precyzyjnie opisać. Wieczność pochłania, bezpowrotnie. Coś opiera się zupełnemu odejściu, wtedy mówimy o trwaniu. Po ludziach zostają ślady, przejawy ich działań, zdjęcia, wspomnienia, miejsce pochówku. I po czymś zostają ślady, na przykład rynna po jęzorze lodowca, pofałdowania, wypiętrzenia, uskoki, pęknięcia, ale i ogładzenia, wydrążenia, przysypania, wszystko, co wiąże się erozją.
- teraźniejszość - góra, piaski, rośliny, zwierzęta, człowiek, który żyje, widzi, wspomina, może przywołać czas miniony, opowiadać, słowo: teraz
6. wyrażenia i wyrazy:
- poobiednia sjesta - już jest po obiedzie, jest popołudnie
- bez zasięgu - odniesienie się do tego, z czym nie można już nawiązać żywego dialogu
- pohukiwanie sowy ze złamanym skrzydłem - jak mowa o mądrościach, które nie sprawdzają się jako prawdy uniwersalne, niepodważalne, lub jak mowa o tym, że pewne mądrości nie będą wysłuchane, nie dotrą, nie doczekają się zastosowania,
- ma w sobie gorycz Biały dom - z pewnością ma, zastosowanie w tym miejscu interpunkcji może sprawić, że "Biały dom" zostanie oddzielony od słowa "gorycz", w zapisie bez interpunkcji wyrażenie "Biały dom" pulsuje większą ilością skojarzeń,
- bezdźwięczny, rozbity, traci, rani, kradnie, stygnące, wybieg, urwane - wyrazy ukazuje niemoce
- bieginie - trwa - wstępowanie - samo życie
- wspomnienie: "Mama jest z nami" zaraz potem słowo: niesie, przeszłość wnosi coś, przeszłość ukształtowała coś - szybko, jak trzeba się śpieszyć, zdążyć z czymś, bo życie mija, biegnie, może nie mieć w ofercie żadnych konfitur, niczego, co będzie miało znajomy smak, co będzie specjałem
- "Tu i tam Teraz Teraz Teraz" - może to jest pochwała chwili? czy liczy się jedynie "tu i teraz"? czy to jest przynaglenie: teraz, teraz, teraz? czy to jest mowa o braku stałości: tu i tam? - sądzę, że każdy zrozumie i odczuje inaczej.
Bardzo ciekawy wiersz, otwarta kompozycja słów.
Pozdrawiam serdecznie, -:)
Elm |
dnia 09.07.2012 06:30
jest w wierszu ciepło wspomnienia, nastrój, który w zasadzie nigdy nie niknie z pamięci. Miłe sercu miejsca, kochani ludzie, wszystko, co się z nimi wiąże, zapisane na celulojdzie pamięci. Miło było wstąpić. Pozdrawiam serdecznie, Ewa |
dnia 09.07.2012 07:16
Jest poetycki opis, który przyjemnie się czyta. Na pewno tekst szybciej wpadałby w oko, gdyby wersy nie były tak rozdzielone od siebie.
Pozdrawiam - Tomek
Marek Bałachowski:
1. Twój dowcip, który zamieściłeś pod wierszem jest wprost żenujący. I to już nie pierwszy raz piszesz podobne idiotyzmy w komentarzach. Może śmieszysz tym kogoś głupiego, głupszego, gdzieś indziej. Nie sądzę, aby ktoś na pp brał takie bzdury za dobrą monetę.
2. Nie masz w domu słownika ortograficznego - to już wiemy. Nie popisuj się znajomością języka niemieckiego, bo i tym razem Ci nie wyszło. Dla peela opisywane ziemie to Heimat. Mutterland to zupełnie inny kontekst. |
dnia 09.07.2012 08:00
Przyjemnie jest zapoznać się z takimi poetycko zapisanymi wrażeniami i wspomnieniami. Interesujący wiersz i także w pewnej mierze niestereotypowa dyskusja pod nim, sprawiły, że naprawdę warto było tu zajrzeć.
Pozdrawiam. |
dnia 09.07.2012 08:48
Obiecałem panu TK nie dyskutować z nim. Ale - dla Autora - heimat mnie nie obchodzi, a szło o skojarzenie z Muttersprache; tylko dzieci wojny nie pojmują tych znaczeń i skojarzeń: bardzo pozytywnych przecież, a na które, do czasu Gałczyńskiego "sukni czarnej matczynej, szumiącej jak Morze Czarne" kiedy jeszcze byliśmy "mali jak muszelka, nie było określeń w naszym języku w ogóle, choć pojęcie znaliśmy".
To miała być taka (może szorstka) pochwała wiersza, który - choćby przez temat, jakiego dotyczy, delikatny jest i nostalgiczny także. |
dnia 09.07.2012 08:59
Jotku, płynie wiersz, jest trochę tak jak w piwoniowym ogrodzie Miłosza. Jedno mi przeszkadza,choć pewnie związane z przywołanym obrazem, te strusie na wybiegu, ale piszę o tym tylko dlatego, że całość tak urzeka, że chciałoby się z nią jak z klejnotem, a strusie mi nie pasują:) |
dnia 09.07.2012 09:27
Za Elmin Crudo. Czytam, czytam...
Trzeba wejść, rozgościć się wyobraźnią
i wtedy widać coraz więcej, słychać...
Pięknie, Jarku. Pozdrawiam |
dnia 09.07.2012 09:37
Marek Bałachowski
Co ma piernik do wiatrak a "Mutterland" do "Muttersprache"? Pana drugi komentarz jest odmienny od pierwszego i ma za zadania zamaskować błąd. Można się po prostu wycofać, bo teraz Pan sobie usiłuje zrobić wodę z mózgu. |
dnia 09.07.2012 09:44
Panie M. Bałachowski - bez wykrętów i przenoszenia uwagi tylko na jedną z poruszonych kwestii.
Proszę się odnieść do historyjki, którą zamieścił Pan pod wierszem Jarka Trześniewskiego.
Już dwójka czytelników PP pyta Pana jasno o popisywanie się żenującymi dowcipami. |
dnia 09.07.2012 10:23
Piernika nie można rozwiatraczyć; historyjka, która - jak łatwo sprawdzić może źle świadczyć o mnie (tak napisałem) odnosi się wprost do scukrzeń i jest, jak czarne tło pod jasny obraz uogólnieniem wszelkich złych skojarzeń: w starorzeczu już niejednego topielca wyciągnięto, o lasach kiedyś mówiono, że po czasach napoleońskich zostały kopce czy też piramidy czaszek a patrząc bardziej idyllicznie pszczoły pracowite też niejednego użądliły (Czy i w tym przypadku?). I uczciwie chyba, w kontraście do skojarzeń pejoratywnych które brałem na siebie pisałem, że omawiany wiersz pełen jest skojarzeń dobrych. (do sprawdzenia wyżej) związanych z macierzą a w dodatkowym komentarzu, mylnie odczytywanym jako inny (bo już nic o scukrzeniu?) owe pojęcie Macierzy doprecyzowałem do związanego z mową i kulturą, w jakiej wychowywani jesteśmy w pierwszym okresie naszego życia, a co determinuje kierunek naszego rozwoju kształtując pierwsze więzi emocjonalne (nawet w okresie prenatalnym).
Wezwany do tablicy mógłbym przypominać, że nic, co ludzkie etc, ale też i wskazywać na to, że kochajacy rodzice (dziadkowie) potrafią dzieciom nie tylko wiele wybaczać, ale i usuwać gile z nosa poprzez wyssanie (ustami), co niejeden raz, w róznych rejonach kraju, ale i opodal Mławy (Krzywonoś) też widziałem.
A może pytajacym nigdy nie zdarzyło się spotkać z przypadkami dziwnymi, nawet z takimi, że ongiś włożony do szkła owoc, bo gumka nie trzymała, bo nadpsuty był, być może, konsystencją wyglądem by nie powiedzieć - smakiem przypominał nie to, co powinien.
A wiersz autora, nadal śmiem twierdzić, prowieniencji geograficzno - sentymentalnej jest dobry w swoim rodzaju. |
dnia 09.07.2012 10:23
mimo wszystkich wymienionych wcześniej zalet uważam wiersz za niedokończony
myśl biegnie gdzieś bez końca jak pociąg bez maszynisty aż mówiąc obrazowo wykoleja się
prosi się o refleksję puentę lub podsumowanie
wypowiedź marka narusza dobry gust być może
jeszcze niedawno nikogo nie raziły bluzgi w wierszach komentarzach
niektórzy nawet wyrażali wyraźną aprobatę dla takiego języka
a tu niewinny żart skojarzenie i co
wiatry też się komuś skojarzyły nieładnie choć wiersz nie był o problemach gastrycznych
:))) |
dnia 09.07.2012 11:01
Panie M. Bałachowski - ?
Nie wie Pan kogo poprosi się o usunięcie niefortunnej wypowiedzi? Moderatora prosi się o usunięcie niefortunnej wypowiedzi. |
dnia 09.07.2012 11:33
Kochani moi!
Wkleiłem po długiej nieobecności wiersz , jak widzę wywołał gorącą dyskusję. (Może to te upały?-nie wiem) Jestem Wszystkim bardzo wdzięczny.
@Kukorze, wiem, wiem, ale chciałbym jednak dodać ,że to nie opis jest najważniejszy.I wiem,że możesz się mylić i ja też:)) Może więcej Ci dopowie "Dotknięcie".
@Jędrku to prawda...
@gammelu nie tylko turystyka.Nic nie jest przypadkowe:))
@Marku - nie mam za złe twojej dość niefortunnie zrozumianej wypowiedzi. Znasz moje okolice? Krzywonoś? To zapewne wiesz o Nowym Berlinie i poligonie Nosarzewskim. Dodam ciekawostkę, podczas jednej z wizyt u pacjentów w Krzywonosi mój ojciec odnalazł w betonowych słupach macewy z żydowskiego cmentarza w Mławie ,zostały one przeniesione w 1991 roku na cmentarza i sa obecnie elementem pomnika -menory.
@Elmin -pragnę gorąco , gorąco podziękować za tak wnikliwą i trafną interpretację.
@Ewo , bardzo dziękuję:))
@Tomku, tak, widzę ze wersy zbyt luźno, muszę ścieśnić zapis.
@nitjerze dzięki serdeczne!
@sykomoro,nic nie poradzę, w sąsiedztwie,tuż obok jest farma strusi afrykańskich. :(
@Kocie - serdecznie dziękuję!
@aleksanderulissestor,- niedokończony? czy sie wykoleja? Nie. A może...nie wiem...
Wszystkim, a w szczególności Elmin -bardzo bardzo dziękuje za pochylenie się nad wierszem. Wykolejonym czy nie -nie dane mnie sądzić.:))
Pozdrawiam z upalnego Mazowsza! |
dnia 09.07.2012 11:59
nie ma powodu do usuwania, jest do rozszerzania:
Z terenami opisywanymi w wierszu jest bardzo wiele skojarzeń. Opiszę jeszcze jedno, biorące pod uwagę to, że to teren pogranicza do 1939.
Cubatka to nazwa wzgórz - w tym tez wyższego, niz opisywane, bliżej Działdowa.
Na terenach tych żyli - jak to ich nazywano - autochtoni; polityka, a jeszcze bardziej ekonomia wygnały ich za Łabę ( choć niektórzy, przed Gierkiem w szczególności, wyjeżdżali do DDR.
Oto historyjka.
Pewien człowiek, bardzo mi bliski, szlachetny i prawy był po wojnie tam, na pograniczu młodym nauczycielem. Opowiadając o trudnych, powojennych czasach mówił jak o czymś oczywistym że - gdy bieda przycisnęła, to szli do autochtonów (mówił tak, jak by to byli Niemcy, pokonany wróg) i tamci musieli dać mleko.
Ponieważ nie znał języka niemieckiego , zaciekawiło mnie to, jak się dogadywał (gestem, przemocą itd)
Odpowiedział - nie, oni znali język polski.
Spotykałem czasami na zachodzie "niemców" z Mazur i - to same historie - z okolic Słupska.
Potomkowie polskich rodzin, ludzie pielęgnujący język i wspomnienie o polskości jak najcenniejsze rzeczy, których nie wynarodowiły setki lat pruskich wpływów a nawetjadowita niemczyzna końca I połowy XX wieku zostali błyskawicznie oduczeni swojej polskości już po II wojnie.
"Ta" Czubatka jest nad Giednówką, nieco na wschód od Mławy. Inna, nieco wyższa, koło Lubawy jest w prawie takiej samej odległości od Mławy, ale na północ. A to już kraina owych autochtonów.
Wpisałem też tą historyjkę by pokazać, że w treściach pełnych są i dramaty i tragedie a nie tylko idylle. Pszczoły zbierają miód, ale i żadlą, rzeki dają orzeźwienie ale i niosą niebezpieczeństwa.
Z tego, co nas otacza mamy prawo wybierania.
Z moich komentarzy proszę równięż wybierać to, co pasuję do własnych wyobrażeń. Ja WIEM, że człowiek śmierdzi, nawet w najpiękniejszych momentach swojego życia. Prawda - można tego, wzorem wyższych sfer, nie zauważać. Jak w rozmowie pewnej damy z danserem, kiedy jej się , wskutek ruchów przecież, wypsło: - hrabio, wolałabym, aby to zostało między nami! - Na co hrabia z naciskiem i krzywiąc nos: - Wprost przeciwnie, milady, wolałbym, aby to się jak najszybciej rozeszło pomiędzy ludźmi" -
Ale - czytając sformułowanie jakiego użył ElminCrudo i własne komentarze widzę, że - choć nie ma podstaw do prośby o usunięcie mojego komentarza, to - właśnie na uzyte sformułowanie :"niefortunnego" jestem skłonny przyznać rację - moje słowa, jako korzystajace ze zbyt daleko idących skrótów myślowych wymagają postawienia po nich, jako niefortunnych, słowa "przepraszam"
Zatem - przepraszam, urażonych, za skrót, Nie zaś za skojarzenia, skróty myślowe ( i wynikające z nich cięcie) których nie mają, bo i skąd? One są - czasami tylko moje, a czasami wielu, wielu innych ludzi. |
dnia 09.07.2012 14:37
jeny, jaki długie; a ja w locie :)
poczytam później
pozdrawiam serdecznie :) |
dnia 09.07.2012 17:17
Jarku, piękny, czuły wiersz. Dla mnie wzruszająca opowieść o kimś, kogo już nie ma. Przypomnienie chwil spędzonych razem, chwil, które już się nie powtórzą, ale są zapisane w świadomości na zawsze. Wspomnienie miejsc razem odwiedzanych, tego, co łączyło, co było ważne. No i ta bardzo wymowna pointa. Czuję ciepło bijące ze strof, smutek, tęsknotę, najzwyklejszy w świecie żal... Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie. Irga |
dnia 09.07.2012 19:51
Trudno mi uwierzyć, że ten wiersz wyszedł spod męskiego pióra.
Ileż w nim delikatności, subtelności i jest cicho
Pięknie. |
dnia 09.07.2012 21:24
Jotku, przecież wiesz, że zazwyczaj jestem w błędzie ;) ;p |
dnia 10.07.2012 09:14
Lirycznie, jest kilka pięknych, oryginalnych fraz, metafor. Wiersz melodyczny.
Przeczytałam z przyjemnością. Serdecznie :) |
dnia 10.07.2012 10:11
Szmer i szelest. Znajomy widok. Konfitury z róży. Wieczność bez zasięgu.
A, " w nas.... pozostałości po lodowcach i... tęsknota za słońcem".
Serdecznie :) |
dnia 10.07.2012 17:17
A mnie się podoba bez zastrzeżeń. Dlatego, że zajmuje się chwilą, w której zatrzymała się wieczność albo może wiecznością, która objawiła się w chwili. Takie intensywne doznania teraźniejszości, ujrzenia w chwili, w teraz minionego czasu jakby trwał w rzeczywistości, ukrywał się i nagle objawił bardzo mocno ... Podobne odczucia towarzyszyły mi, gdy czytałam opis smażenia konfitur u Tołstoja w Annie Kareninie...Pozdrawiam, Monika |
dnia 11.07.2012 11:49
Jagodo,Irgo, Natalio, Bożenko i Moniko serdecznie dziękuję!
Jacku nie zawsze!
Pozdrawiam serdecznie ! |
|
|