winę swoją nosił głęboko w sercu
w przedpokoju i pomiędzy komnatami toczyła się
bitwa o tlen trwała nieustannie
podnosząc ciśnienie
półwytrawnych wspomnień
nigdy nie zagłuszało regularne tętno
czerwienił się gdy podawano mu rękę
z pucharem wina
nie ma żartów bo na jednym się nie kończy
i wtedy zastawka pracuje wstecznie
dociera do mózgu
nie to co najlepsze
umiał pić wino jak źródlana woda
szumiało aż (po) ostatnie gwiazdy
wymazywał kolejny dzień
przynosił trudne słowa krążące w sieci
oczy stawały się coraz węższe
i odporniejsze na ciemność
pajęczyny są dobre dla motyli dopóki
nie chcą odlecieć
Dodane przez mastermood
dnia 26.04.2012 21:38 ˇ
14 Komentarzy ·
821 Czytań ·
|