w moim wesołym miasteczku
dyrektorem jest smutek
czasem pozwala założyć błazeńską czapkę
i wtedy rodzi się śmiech
biegnący w podskokach jak dziecko
uliczką niedużych domów
z rynsztokiem i konnym wozem
stadkiem wróbli na chodniku
gdzie zatrzymują
grzęznące w błocie buty i muzyka
trzecia symfonia Rachmaninow
choć chce się gdzieś do Izraela
do Australii albo dalej
a tu Chagall i zapach cynamonowy
plam słonecznych na ścianach
sklepików z dzwoneczkami
których dźwięk przywołuje dobrą wróżkę
a kiedy zamknięte trzeba wracać
i wtedy śmiech zamiera umiera
a karuzela kręci się złowróżbnie
w ponurym wesołym miasteczku
Dodane przez Mateusz Kielan
dnia 18.02.2012 14:12 ˇ
10 Komentarzy ·
567 Czytań ·
|