Usłyszałam cię w korytarzu,
stałeś długo z nawaloną gębą od upadku,
ryłeś głosem niepokalanego skromnisia,
jak znowu głos ci wtedy wysiadł,
bo żaden jęk nieprzejednany,
mógł wtedy oczyścić najświeższe rany
ofiarnego czekania... .
ONA... przeurocza cierpieniem żonkisia,
czekająca na zgłodniałego męża-
diablonka nieuczciwości,
co tylko łokciem się podpiera o następną
łapówkę..., jadło nieposkromione,
wódczane napoje..., oj szkoda, że tak tanio
można zapić suchego ryja,
tylko, że wtedy spragnionego, a dziś - zużytego nijakim wspomnieniem... .
Jutro takie samo, tylko, że kupione
śmiesznym śmiechem kochanki,
schowanej w szafie przed kolejnym upadkiem.
Dodane przez MALINKA-JOLA2
dnia 15.02.2012 19:44 ˇ
3 Komentarzy ·
588 Czytań ·
|