Od pewnego czasu, ale nie wiadomo dokładnie
od kiedy, bo, co jest i było, i będzie - w przyszłości
pomiesza się i zawiśnie w nieokreślonym, więc
można by rzec, iż w niebieskim niebie, które
wydawać się może czarną dziurą - wszystko stanęło
na głowie.
Nawet Bóg siedzący na swoim władczym tronie
znieruchomiał do góry nogami. Chmury usytuowane
odwrotnie, a z każdej zwisało po jednej czystej duszy,
niby sople spod śniegowych czap na dachu.
Ktoś postronny mógłby odnieść wrażenie, że do
nieba przystawiono niewyobrażalnie wielkie
zwierciadło wody, w którym odbija się życie wieczne,
ale w okolicy zabrakło postronnych, więc właściwie
można sobie tylko tak imaginować.
Najpocieszniej wyglądał pisarz, ponieważ odkąd stanął
na głowie, wszystkie jego zapiski wysypały się
w niebyt, a on, nieświadomy, dalej ściskał swój
pusty już brulion, czekając Bóg wie na co.
Tymczasem nad Ziemią wzeszło Słońce; i tak, jak
zachodzące - było jedną wielką, ciepłą różą.
.
Dodane przez Silvio_bez_koni
dnia 27.08.2011 07:30 ˇ
10 Komentarzy ·
629 Czytań ·
|