na łące
klepię po karku, czuję ciepło z
zapachem siana, wtulam policzek
w sierść, patrzy zdziwiony, myślę,
co mi te wszystkie zamki, kościoły
pałace, obrazy, katedry, rzeźby z
entego wieku w stosownym
stylu, rży, rży dzieło sztuki,
podczas jazdy
z asfaltem rzeki płyną ryby
w ich wnętrzach dłonie ściskają
kierownice, w soczewce oka
brodzą owce na zboczu wzgórza
w soczystych trawach, jak łowcy
spojrzeń lub seksu za pieniądze,
maki dają znaki przy drodze
las we mnie
bluszcz pełznie po korze, dzięcioł
kuje spokój, cieszy cisza,
na skraju w trawie czatuje
kot jak obawa o stan kont
w banku oraz w niebie,
nie słyszę protestów, bluszcz bez
szelestu wysysa trzewia drzew,
ja w lesie
na lęki mogą mi pomóc
leki: sen, nadzieja, śmiech,
choć pęknę wkrótce, patyk pod
stopą, trzasnę w ogniu jak chrust,
nadzieja morzy sen do
rozpuku, śmiech smakiem maski
Dodane przez woka ketjof
dnia 17.05.2011 08:57 ˇ
22 Komentarzy ·
1412 Czytań ·
|