Skryta... - jednak dostrzegłem, zaraz do niej podbiegłem
bez pytania prowadzę do walca.
- Piękna pani przecudnie, przez to kroki wciąż gubię...
milczy - nie zna się , widać, na tańcach.
Nieistotne są słowa, czas nam teraz wirować
tak "fruniemy" wśród potknięć zbliżeni.
- Pani raczy wybaczyć, że orkiestra ciut harczy,
lecz gra w duszy od lat bez zmian w menu.
Przełamaliśmy lody - zbędne flirty, podchody
- uwierzyłem właśnie w przeznaczenie..
Jest królową, ja królem - bal trwa - czulej ją tulę.
Pragnę! - wiem, że ugasi pragnienie.
Nie chcę chwil dłużej trwonić - czuję ciepło jej w dłoni
chociaż dopiero co wiało chłodem.
Przejdę do sedna chyba - gentelmena więc, zgrywam
usta zbliżam niby mimochodem.
Nagle cichnie muzyka, zegar przestaje tykać
jestem troszkę zdezorientowany...
To w przypływie podniety - raz! dwa! TRZY! - piruety
i już nie wiem gdzie sufit, gdzie ściany.
Chwilę leżę na ziemi, ona miota się , pieni
lecz niedługo... cichnie - dogorywa!
A tak miało być pięknie! Szlocham - serce mi pęknie,
To ostatnia puszka! Koniec piwa!
Dodane przez rodi
dnia 01.03.2011 04:51 ˇ
14 Komentarzy ·
827 Czytań ·
|