|
dnia 27.01.2011 09:49
Cóż, lepiej jest wierzyć, że mamy za sobą ogród, niż inferno. I może ta wiara sprawia, że jesteśmy wewnętrznie tylko chromi, a nie martwi? Podoba mi się. Pozdrawiam. |
dnia 27.01.2011 11:31
przeglądarka chrome est chroma? |
dnia 27.01.2011 12:03
Po pierwsze metaforyka z pierwszych, która sprowadza podmiot do androida wzorem z kartezjańskiej mechanistycznej koncepcji zwierzą, lub jakiegoś prymitywnego materialisty sprzed trzech wieków nie przekonuje mnie, a po drugie w ostatniej jakoś trudno zobrazować jakieś "strony" z których ktoś/coś wyrósł drzewem (cokolwiek to miałoby znaczyć) bo drzewo bez korzeni do których wrasta to takie drzewo, które nie umiera na stojąco. Nie chromy ci on, a na wózku inwalidzkim po granacie, który wymiótł mu obie nogi. Poza tym, bardzo trudno zrozumieć dlaczego spojrzenie wstecz miałoby odesłać "tamte strony" do piekieł, sytuacja liryczna niczego nie wyjaśnia w tym względzie. Wg mnie tekst nieprzemyślany, a jeśli jednak przemyślany, realizacja - mnie przynajmniej - nie przekonuje wcale. |
dnia 27.01.2011 12:04
Znakomita jest pierwsza zwrotka, a potem...Ale potencjał na pewno masz |
dnia 27.01.2011 21:22
Pani Ewo, bardzo dziękuję za pochylenie się nad wierszem.
Panie Grzegorzu, skojarzenie płaskie, ale mnie także nie ominęło. Brzmi podobnie, choć nie wyciągałabym pochopnych wniosków:)
Panie Christos, akurat podmiot jest tutaj niemal wcieleniem ideałów humanizmu (troszczy się o swą nogę, na przekór różnym rzeczom - wierzy w ogród!). Nie wiem skąd Panu przyszły do głowy te wszystkie koncepcje, czy dlatego, że używam komputerowego słownictwa?? "Strony", z których wyrósł drzewem to podziemie, czyli "strony rodzinne" drzewa, ziarna. A jednocześnie "strony, z których wyrósł drzewem" to pewien archetyp w nim. Czyli coś bardzo głębokiego, czego się nie chce, nie potrafi ruszać. Skoro wyrósł drzewem, to znaczy, że stoi w miejscu. To ów archetyp go zatrzymuje. Ale jednocześnie idzie i wierzy, że ogród (=mit, archetyp, przeszłość, dom, ale i grzech) jest, podąża za nim. Że on go z piekieł wyprowadza. Ostatnie dwa wersy to nawiązanie do Orfeusza, wyprowadzającego z piekieł swą wiarę.
Panie Romanie, brzmi pokrzepiająco i wymagająco:) |
|
|