Europa jest stara, chora i lekko zezowata.
Tak ją widzę. Jest lesbijką w przepoconym
podkoszulku; półleży na starym szezlongu
z koślawymi palcami stóp, a ilekroć
chce coś powiedzieć - zaczyna kaszleć. Żenada.
Gdybym nie musiał być sobą, chciałbym być
Jeffem Bridgesem z czasów kręcenia
Big Lebowskiego. Ja piernicze, ale obleśny
był ten dżolo z kręgielni. Właśnie to za mną chodzi,
to mnie ciągnie za sobą na jakieś migające światełkami
dno. Dno jest dobre, można się odbić.
Europa to stara ladacznica; ma holenderskie nazwisko
i ciemnoskórych kamerdynerów, którzy po kryjomu sączą
krople moczu w jej poranną kawę. Jest chora,
ale nieśmiertelna. Wciąż roi sobie o księciu ze złotym ustnikiem.
Więc chodźmy, zamknijmy oczy, stańmy na krawędzi dachu,
poczujmy na twarzach pierwsze krople deszczu.
Dodane przez mars
dnia 15.01.2011 19:04 ˇ
9 Komentarzy ·
921 Czytań ·
|