Wydobyć się i kopnąć w sufit
wierząc że to niebo
jak nigdy przedtem wydrzeć z siebie tło
po tamtą przykrość po szklankę herbaty
co wciąż jeszcze ciepła
pozbyć się śladów co w tę i z powrotem
zawsze prowadzą do wilgotnych oczu
unieść ten ciężar za kark
tak jak siebie
czemu by nie - zbuntować się
i wyjść na ulicę kiedy jest już pusta
wychylić do dna wszystkie światła latarń
zająć wolny jeszcze cień i starzeć się z nim powoli
tak gdzieś do drugiego piętra- zanim wyciągnie się
z szarych szyb w górę po dach po chłód.
Dodane przez Falvit
dnia 15.01.2011 14:13 ˇ
5 Komentarzy ·
633 Czytań ·
|