on nas opuścił aleksy.
dziś nocą po charkowie
spacerowały dziewczyny
z przestrzelonymi piersiami.
na placu swobody
zabito starą nikołajewną
zasypali ją śniegiem
jak nierozciętą księgę.
mógłbym podnieść kamień
i wepchnąć go w usta -
tyle nam zostało
z bólu mitologów
z krwi oszołomionych.
myślę o wandzie.
co dziś mógłbym zrobić
z chlebem na jej oczach?
z kostką świętej łucji
w szkatule rodziców?
to właśnie jest hańba:
skraj śmierci i miłości
ręka przepalona
pożarami lasów.
wyszedł nazajutrz
i kazał tu umrzeć.
w soborze uspeńskim
rozkruszył różańce
jak brzytwy pełne
gnijącego światła.
29.12.2010r.
Dodane przez Półksiężyc
dnia 01.01.2011 08:58 ˇ
7 Komentarzy ·
756 Czytań ·
|