między gniotem a wierszem
postanowiłem poszukać się w antologiach
w antologii z liścii marihuany
byłem na piątej stronie
w antologii kibiców Legii Warszawa
zawsze chciałem mieć karnet na wygrywanie
w antologii zdobywców Nike
tam mnie nie było jeszcze
w antologii złamanych serc
wyrwałem kartkę, zjadłem ją i bekłem
w antologii idących pod światło
gdzieś między Wałęsą a długo długo nic
w antologii najgłupszych toastów
tu tryumf ale przemilczę
w antologii nocnych marków
same marki i Arti
w antologii dobrego wina
i w tej drugiej nieco tańszego
w antologii pijących w opór
bo trzeba czymś popić tabletki
w antologii rzygających dramatycznie
ale za to na swój sposób pięknie
w antologii pokazujących dupę systemowi
w antologii której mottem był brak
antologii
w antologii o której nikt jeszcze nie słyszał
i w takiej co nie warta funt mego kryzysa
w antologii wierzących i w antologii nie wierzących
w antologii słuchających Muse
i tych co nie muse
w antologii zwątpienia w moc antologii
w antologii błogosławionych jajecznicą z boczkiem
w antologii miłośników Anne Sexton
i tych co to seks z tą, seks z tą
w antologii miłośników Nairobi
w antologii ubliżających policji na budowie
w antologii składającej się z esemesów
w takiej co była biała jak muszla sedesu
w antologii: czy to raj czy obora?
zwłaszcza po dominatorach
w antologii przepłacających za bluzy
i tych co się boją meduzy
w antologii gdzie coś pokryjomu
a potem eksplozja gromów
w antologii zadufanych w sobie
to tam to tam przy tobie
w antologii bara bara
a z samego rana nara
w antologii kradnących długopisy
i takiej gdzie nikt za pisem
w antologii skaczących przez płoty
tu znów Wałęsa był złoty
w antologii szukających pointy
ta była już chyba ostatnia
w końcu jak zwykle zasnąłem
na najciekawszych kartkach
Zalesie Górne, grudzień 10
Dodane przez Arti
dnia 14.12.2010 19:53 ˇ
15 Komentarzy ·
779 Czytań ·
|