Ja, ślepa Wanga z trzecim okiem w głowie,
Macedonka, może Bułgarka albo stara baba,
obok skały wchodzę do potoku i myję nogi.
Witaj, więc skało, która jesteś we mnie,
nic się nie zdarzyło W pustych oczodołach
chrzęści piasek: tak gęstnieje ciemność;
trwa jesień i Żółte Morze z ognistą wyspą.
A tu mąż ucieka przed żoną, żona biegnie
w przeciwną stronę, wojna jest w rodzinie.
Rozbite lustro. On pije z mityczną cholewą.
Dziś miał padać śnieg, ale pada deszcz.
Na niebie Bóg uprawia swoje poletka:
kwadratowe, prostokątne i trójkątne;
między nimi skrzyżowane białe linie.
Ja, ślepa Wanga zrozumiałam kody świata.
Witaj, skało, która jesteś ziemskim garbem.
Przybyłam tu, z miasteczka przy granicy,
wydzierżawić poletko. Posadzę rozmaryn,
niech się rozkrzewi błękit na niebiosach,
zanim w muzeum ożyją gliniane posągi.
Dodane przez timbuku
dnia 26.11.2010 12:25 ˇ
9 Komentarzy ·
1092 Czytań ·
|