jeszcze niedawno ryba-miecz ścigała ostroboki,
dziś jem jej jasne mięso w przerwie podróży do
cabo de s. vincente, ten pazur europy gromadzi
konsumentów wrażeń z granic;
z wysokiej skały skacze człowiek, ostrzami
dłoni przebija falę, jak harpun skórę wieloryba,
skok jak ból głowy, zobaczę później na ekranie,
jako reklamę mydła w płynie;
na chwilę staję się jedną z czapli złotawych:
spiesznie łykają świerszcze, płoszone z trawy
pyskami stada krów, drzemią na grzbietach
ssaków, powietrze pachnie pieprzem
Dodane przez woka ketjof
dnia 22.11.2010 16:04 ˇ
17 Komentarzy ·
1033 Czytań ·
|