piski, tłok na wysypisku wytłoków
za olejarnią chmara dzwońców ze szczygłami,
(można je porównać do próbujących napisać wiersz)
uciekają na topole opodal, aż minie
zagrożenie: człowiek, jastrząb, kot na czatach,
maskuję sidła, zaciskają się pętle z końskiego
włosia, szamotania ofiar płoszą inne ptaki,
chowam zdobycz do papierowej torebki po cukrze,
nie zapominam o otworach dla oddychania,
na początku walą głowami o pręty klatki, im
wcześniej zaczną jeść, tym większe szanse, że przeżyją,
śpiewy słychać już po dwóch tygodniach,
nie wiem jak teraz, nie byłem tam od tylu lat,
nadal pamiętam, jak szybko bije
serce przerażonego śpiewaka w dłoni
Dodane przez woka ketjof
dnia 15.11.2010 14:34 ˇ
17 Komentarzy ·
947 Czytań ·
|