|
dnia 03.11.2010 14:42
Dal mnie plastyczny i takie lubie |
dnia 03.11.2010 16:56
Wyjątkowo słabe. |
dnia 03.11.2010 18:10
Dziękuję Pawle -:) |
dnia 03.11.2010 18:11
PJB_21 - trolizna? |
dnia 03.11.2010 19:13
frazy nakładają się na siebie, niczym łuski- precyzyjnie i ciasno.
puenta- hamuje jakby przyśpieszany rytm,
bardzo ciekawa konstrukcja,
pozdrawiam |
dnia 04.11.2010 08:27
Dziękuję bardzo, dla mnie to ważny wiersz, -:) |
dnia 04.11.2010 13:31
zagrane na cztery fajerki
z gwizdkiem;
chryzantemy chyba złociste
ukłon |
dnia 04.11.2010 14:40
Hm,
pierwszych dwóch zdań nie zrozumiałam,
a chryzantemy takie, na jakie stać, tanie jeśli chodzi o ścisłość, dlatego po jednej na idącą. |
dnia 04.11.2010 21:38
Bardzo gęsty w obrazy i uczucia. Tak sympatycznie smutny, ale jego przesłanie jest w sumie pozytywne, tak jakby pogodzenie się z tym ciągiem wydarzeń co nas czeka. Widzę też ciekawe wieloznaczności słów pod którymi można sobie dużo wyobrażać. Przemyślany i dopracowany. Z przyjemnością przeczytałam i zamyśliłam się nad nim.
Pozdrawiam
El |
dnia 05.11.2010 07:16
Dziękuję El, bardzo dziękuję.
Pamiętasz wiersze Kobany? Pisała z nami do Starej PP, wracałam do Jej wierszy, to była wielowersowa opowieść matki o synu. Prosto zapisane trudne opłakiwanie. Czytałam wiele wierszy, różnych autorów, ale w Jej strofach było coś najszczerszego, w zasadzie nie tworzyła aury, płakała, długo, nie chcąc się już znajdować. Był też wiersz o ojcu napisany przez inną autorkę - nie skopiowałam, żałuję, myślałam naiwnie, że zawsze będę mogła otworzyć stronę i czytać. Legna pisała o domu, parasolkach w stojaku, o kwiecie w doniczce, o wszystkim co zostało nieświadome faktu odejścia gospodarza domu. Tak jakoś wszystko się składa El, tak jakoś, więc nie wiem czy my nie gęsi, czy właśnie nic innego, a gęsi, mamy ten język czy też nie mamy, czy nas słyszą, czy nie słychać, gubimy klucze czy też ich nigdy nie posiadaliśmy, bo nam się zdawało jeno? Oglądam te zdjęcia na nagrobkach i czasem mam wrażenie, że tylko oni mają szeroko otwarte oczy, bo trudno czasem widzieć dobrze gdy świat przychodzi ogląda przez coraz cieńszy plasterek na kromce, i coraz grubsze kreski do odfajkowania zwykłych płoci. Dzięki, jeszcze raz, cieszę się, że czytałaś i dałaś znać, pozdrawiam
Elm |
dnia 05.11.2010 08:48
Plastycznie przedstawiony obraz.Zgrabnie napisany i zazębiający aż do samego końca.
Zgrzyta mi tylko ryżem napęcznieje na lnianej obrusinie ...napisałabym na lnianym obrusie - jakoś tak mi bardziej pasuje ;).Najbardziej podoba mi się ostatnia strofa.To dobry wiersz.
Pozdrawiam :) |
dnia 05.11.2010 11:07
zabrakło szurania kapci, brzęku odstawianego wiadra i skprzypienia wysuwanej szuflady. Wszystkich tych dźwięków krzątania się po domu wypełniających ciszę.
tekst w istocie jest pomysłem na monodram, O osamotnieniu, starości, pięknym życiu.
Sposób zapisu. Zwartośc nie daje czasu na zastanowienie się. Wymusza sposób czytania, gorączkowy, jak lament lub skarga.
pozdrawiam |
dnia 05.11.2010 11:18
Interesująco ,zagęszczone obrazy .Bardzo dobry wiersz.
Ukłon. |
dnia 05.11.2010 12:16
Ago
- Z obrusiną związana jest historia prawdziwego lnianego obrusu - mam go, jest chyba sprzed II wojny światowej, i boję się już go rozłożyć na stole, bo potem trzeba będzie uprać - a w czym? obecnie nie ma nawet tak delikatnego, naturalnego mydła, by w nim bezpiecznie prać ten konkretny obrus. Żeby było ciekawiej, jest już za delikatny, za kruchy, za słaby w niciach, by ot tak rozłożyć go na blacie. Dni obrusu policzone. Zrobił się już lichotą, jednak swoje wytrzymał, potwierdził prawdę o lnach, że nie bez racji lniane nici zawsze uważane były za bardzo wytrzymałe. Znam kilka osób, które nadal używają lniane, bardzo dawno temu wyprodukowane obrusy - to starsi ludzie, pięknie ich słuchać i opierać łokcie o lniane cuda, w ich domach jest symaptycznie, bo od nich promieniuje coś dobrego.
Podumam czy zmienić obrusinę na obrus - chodziło mi oddanie słabości wątków i osnów w obrusie, w materiale, o kruchość mi chodziło.
Sterany
- może są dźwięki, ale mi umykają, pomyślę nad tym. Opisałam zauważone, podpatrzone, przeżyte - i skupiłam się na tym, że bywają skrajne dynamiki: przyśpieszenia i zatrzymania; w zasadzie nie ma stanów pośrednich - jest albo dynamicznie, albo jakby bezruch. Przy czym towarzyszy temu oko ekranu telewizora - mojej babci tak towarzyszyło radio, musiało być włączone, to najstarsze miało "oko" w szmacianej oprawie. Potem były już inne radia, nowocześniejsze, ale zawsze radia włączone, suchane. Teraz włączony jest na tej samej zasadzie telewizor, musi "chodzić", być obecny.
Przy stole jest cisza, albo trwają rozmowy, ale ekranowe oko łypie, wydala poświatę.
Jotku
- Tak, gęsto, chociaż po wielu cięciach, dobrze, że w zagęszczeniach nie padł przekaz, bo czasem zdarza mi się tak i skopię przez to temat.
Dziękuję wszystkim i pozdrawiam
Elm |
dnia 06.11.2010 08:54
To dobry wiersz Elm................zaciągnięty Twoim spojrzeniem............i Twoim piórem... |
dnia 06.11.2010 13:15
Dzięki Mith, -:) |
|
|