kolejna warstwa błękitnej farby to nie był najlepszy pomysł
na regenerację akurat tego kawałka sufitu. przerdzewiałe
podwieszenie nie wytrzymuje ciężaru decyzji i coraz trudniej
wieczorami wślizgnąć się do łóżka. tyłkiem do góry,
tak byłoby najprościej, ale uparłam się na niebo przed oczami.
projekt domalowania ciał niebieskich wspólnie odrzuciliśmy
w obawie przed zawałem. zresztą, dla próby, oparłam prawą
dłoń na sklepieniu. dwudziestoparoletnie złoto lśniło niczym
gwiazda. miała być najpiękniejsza z całej konstelacji.
w tym układzie nie robi większego wrażenia.
leciwa obręcz wrosła i wcale niełatwo jej się pozbyć.
tymczasem służy za rylec. co noc, przed zaśnięciem, skrobię
wzór na niebie. do złudzenia przypomina pętlę Hyde'a.
pochłonięta pracą czekam.
w końcu coś pęknie.
Dodane przez janias
dnia 28.10.2010 14:00 ˇ
8 Komentarzy ·
1083 Czytań ·
|