dnia 31.08.2010 17:19
Podróżowało się, z dziennika część trzecia, jak dla mnie najlepsza. Cytat z Kołakowskiego współbrzmi z wierszem, świetnie dobrany.
Serdeczności |
dnia 31.08.2010 18:02
będę wracać,
pozdrawiam serdecznie |
dnia 31.08.2010 18:35
Podziwiam włożony wkład emocjonalny w opis niezapomnianej podróży. Wiele cennych szczegółów i osobistych doświadczeń, niekoniecznie zrozumiałych dla czytającego, ale trzymających w napięciu, miejscami wzruszających - mnie najbardziej łóżko.
pozdrawiam serdecznie |
dnia 31.08.2010 19:16
PIĘKNY tekst...wchłonęłam na jednym wdechu....wrócę, nie raz, nie dwa...GRATULUJĘ
Pozdrawiam serdecznie |
dnia 31.08.2010 19:35
Jagodo jestem pod wrażeniem. Jeszcze tu wrócę. Bene multi bene:)
Pozdrawiam ciepło:) |
dnia 31.08.2010 20:41
Piszesz bardzo energetycznie. Najbardziej ulubiłam sobie fragment o kominku, tak od razu cieplej w ten deszczowy dzień:)Pozdrawiam |
dnia 31.08.2010 21:17
czytam po raz kolejny i mam mieszane uczucia - raz pachnie egzaltacją, by za chwilę przykuć celnym fragmentem....
50 na 50 bez telefonu do przyjaciela ;p |
dnia 31.08.2010 21:42
Uwolniony wiersz, taki strumień napotykający kamienie:)
Podoba się, zwłaszcza z tytułem.
Mówi się, że wiersz płynie, ten biegnie, pędzi, roztrzaskuje się o wspomniane kamienie i dalej gna, coraz szybszy. |
dnia 01.09.2010 05:09
Przeczytałem na bezdechu, przepięknie opisane przezycia osobiste trzymaja w napięciu, calość na wielki, wielki PLUS.
Pozdrawiam serdecznie, Idzi |
dnia 01.09.2010 05:14
Bogdan Piątek
Podróżowało się, nie aż tyle, ile bym chciała.
Jest jeszcze tyle miejsc, które chciałabym zobaczyć.
Dziękuję i serdecznie. |
dnia 01.09.2010 05:15
bols
Zapraszam
Pozdrawiam serdecznie |
dnia 01.09.2010 05:16
Fart
Największy wkład emocjonalny - niewątpliwie w pierwszej części.
Tę - pisałam raczej spokojnie. Trzy strony, potem 2/3 wyrzuciłam - kto by zdzierżył :)
Dziękuję i pozdrawiam |
dnia 01.09.2010 05:17
Barbara Mazurkiewicz
Bardzo, bardzo mi miło. Zapraszam.
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie |
dnia 01.09.2010 05:18
Jarosław Trześniewski-Jotek
Dziękuję bardzo. bardzo zapraszam
Pozdrawiam serdecznie :) |
dnia 01.09.2010 05:20
el-rosa
Energetycznie - jakoś tak samo wychodzi :)
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie |
dnia 01.09.2010 05:21
kukor
pachnie egzaltacją?
eee, nie - raczej nie. 50/50 to już coś ;p |
dnia 01.09.2010 05:22
sykomora
Dziękuję za piękny komentarz i porównanie. Właśnie tak :) |
dnia 01.09.2010 05:25
Idzi
wiesz, zawsze myślałam, że zachwycały mnie miejsca. Niektóre były doprawdy niezwykłe. A okazuje się, że jednak ludzie.
Badzo dziękuję i pozdrawiam serdecznie :) |
dnia 01.09.2010 06:11
Jagodo, ja tylko podpiszę się pod wszystkimi pochlebnymi opiniami pod wierszem. Czytałam z zapartym tchem. Pozdrawiam bardzo serdecznie . Irga
P.S.
ech, życie... |
dnia 01.09.2010 06:51
tak na gorąco, po pierwszym czytaniu cóż można mądrego napisać?
za dużo skojarzeń i myśli plącze się bezwladnie.
To chyba dobrze?
pozdrawiam |
dnia 01.09.2010 08:56
Czytam i czytam i nadziwić się nie mogę.
Pełno tu znajomych mi obrazów
Wrócę jeszcze, to powiem więcej. |
dnia 01.09.2010 09:13
:-)) |
dnia 01.09.2010 10:20
IRGA
cieszy, nawet nie masz pojęcia jak cieszy.
serdecznie :) |
dnia 01.09.2010 10:21
sterany
uważam, że to bardzo dobrze.
dziękuję, pozdrawiam :) |
dnia 01.09.2010 10:23
Bożena
ostatnio tak rozmyślam, że marnuję czas Wasz i swój.
Cieszą takie komentarze, naprawdę.
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam. |
dnia 01.09.2010 10:23
Jacom Jacam
:-)))) |
dnia 02.09.2010 17:36
Jagodo, przyznaję, że zwykle mnie odstraszają takie rozbudowane teksty, ale temu dałam radę; dość wartko popłynął i nie żałuję, bo ciekawy.
Pozdrawiam serdecznie :) |
dnia 02.09.2010 19:16
duuuzo, jakby przegadanie bylo przewodnie, zalatuje proza poetycka, niemniej tekst warty uwagi, na kilka czytan, do rozmyslan, lubie czytac takie teksty, i wylawiac smaczne kaski, bo jest ich tu wiele
pozdrowienia sle:) |
dnia 03.09.2010 05:28
Elżbieta
Również nie przepadam za longerami. I nie bardzo rozumiem dlaczego ostatnio do mnie przylgnęły. Do mnie, zwolenniczki lapidarnych wypowiedzi.
Zaczęłam nowe - na szczęście przy pierwszej strofie się zacięłam :) więc odpuszczę sobie na czas jakiś.
Tym bardziej dziękuję za cierpliwość, poczytanie i przemiły komentarz.
Pozdrawiam bardzo serdecznie :) |
dnia 03.09.2010 05:32
hewka
Spooooro wycięłam, a i tak dużo.
Nie sądziłam, że jeszcze ktoś mnie odwiedzi - poprosiłabym o korektę literówek.
Wstrzymywałam się, ponieważ coś jeszcze chciałam dopisać/zmienić - a nie chcę nadużywać cierpliwości moderacji.
Usprawiedliwiam się, ponieważ wiem, że to męczy czytelnika :)
Bardzo dziękuję, ważny to dla mnie komentarz
Pozdrawiam serdecznie :) |
dnia 03.09.2010 17:55
Coś jest,wrócę tu ,pozderki E. |
dnia 03.09.2010 19:31
Ewka64
Zapraszam, pozdrawiam :) |
dnia 06.09.2010 17:29
do moderacji
dziękuję bardzo. tekst się rozjechał i brak kursywy. gdyby ktoś tędy przechodził, to proszę jeszcze poniższe skorygować.
ważne, że nie ma literówek. dziękuję :)
/kadr sprzed lat: u nas na łowach. rósł sensu largo lub lato bo lato. podjeżdżał mirafiori
na sam trotuar z łokciem kurdupla na drzwiach przednich od strony kierowcy. nic za darmo z góry drogo
i bez szacunku. nie wierzył - zdeptany przez uliczną. mafiozo. otworzył się. niepotrzebnie. byłam
przyjacielem domu/.. zbyt płytko sięgam.
do ostatniej kolacji zasiedliśmy wszyscy. zrobiłam kurę nie do zjedzenia. podałam nawciskałam
zaprosiłam kobietę do restauracji. po raz pierwszy wyszła z domu od kiedy świecące coś na serdecznym
wryło się chęcią umierania. śmiała się. jeszcze żyła. ja też.
--------------
prawdę mówiąc - ważne, by nie wychodziło za blok.
w tym okienku nie widzę czy dobrze zrobiłam.
pozdrawiam :) |
dnia 06.09.2010 17:30
Tekst został edytowany. Umieściłem wersję poprawkową. Dotychczasowa wyglądała następująco:
[...] znać doskonale granice, to już je poznaniem przekroczyć,
dotknąć granicy, to dotknąć tego, co się poza granicą znajduje*
"dwie rury poziome dwie pionowe. skupienie. zgiętą w kolanie nogę chwyciła
oburączkami. tak się staje gwiazdą dnia. pod ramą - szary rower ojca przerastał
ją wielkorotnie. przyglądała się długo. wsiadła i pojechała opuszkami
dotykając kierownicy. kilka godzin gadania do i lowel poszedł w niepamięć.
dziewczynka w sukieneczce uszytej przez matkę wyszukuje najpiękniejsze
kwiatki czyści czekoladosreberko denko od czystej doprowadza do lśnienia
wykopuje dół układa starannie marzenia życzenia wiarę. wie że się spełnią.
wierzy jak mało kto. siła. daj mi słabej zranionej - siłę i mądrość. Panie."
druty kolczaste zasieki psy sztab zimnookich osobista zawsze udaremniona.
histeryczność popłacała za spiryt auto rozebrane do poskładania a czasami
nawet coś zostało. koszt wjazdu do lepszego
nie sklepy nie kolorowo ubrani ludzie zawsze stacja benzynowa bez kartek
kolejek do pełna z uśmiechem bez łaski i pośpiechu leżałam na masce i
łaaaaał. tak było. dziś przekaraczam granice mentaln(i)e
alpy czarują w dzień nocą zatrważają. widzę postaci zaklęte w metry nad poziomem
cierpiące zawieszone jakby w limbo. pod ciężarem scen drżę i kończę przy zajawce
(z)mroku. zawsze. ze wschodem obrazy wzoszą się ponad. mój strach.
tunele - nigdy aż tyle tak długich. może w pd francji. świdomość drogi pozbawinej
możliwości odwrotu. na wdechu prę. nie zepsuj się. w tej sytacji mogą
tylko zdeptać przejechać bez skrupułów. w tunelu od lat
morze. płynę nie mając świadomości oddalającego się brzegu. mam ochotę skoczyć
dotknąć wyśnionego. niby na odległość wyciągniętej dłoni. słyszę: nie skacz nie potrafisz
pływać. topiłam się. nigdy się nie nauczyłam. pływam dotykam jeżdżę nocą w górach wysokich.
we śnie. dojechałam.
(b)siedział(/b) chroniąc opadającą głowę przed zatraceniem. rozmawiał z królikami
gestykulując jak za życia.uśmiechał się. zza okularów widziałam iskrę
tamtych dni; w ich odbiciu wierzchołek corno grande momentami uwalniający się
od szarej porozciąganej w nieskończoność waty. widoki były.
kominek zniewalał pół kuchni pachniało drewnem. żywy ogień przechodził na wciąż
czy już zupełnie obcych sobie. na moment odżywałi. starzec zasiadał do stołu - tylko w takich
sytuacjach. znał pięć języków. misje niewola robią swoje. opowiadał mądrze z pasją tak
wielką że gość którego imienia nie pamiętam całował go. olśniony. towarem eksportowym.
(b)łóżko(/b) szafka lampka szklanka. zaczynała dzień od duszkiem wypitego novello.
schodziła do kuchni rozpalić kolejny dzień życia. nie znała języków. swojego już też.
podawała i milczała. popijając w przypadku uprzytomniania. matka.
młoda - na wzór i podobieństwo szła w ślad. chemia minęła została baba. duża zimna
żona z ledwo zauważalnym błyskiem w jeszcze pięknym oku. figlarne dołki
w policzkach zatracały się pod warstwą niemiłości. tak się obrasta w tłuszcz. zaczynam
rządził w urzędzie i w zagrodzie. wymagał posłuszeństwa bezwzględnego szacunku
aprobaty dla petów gaszonych w cudzych kotletach. dzieci były - cicho gdzieś
za przyzwoleniem. włoski mąż knajpiany bonzo ulicy dzielnicy i ubezwłasnofamilii. zemsta?
/kadr sprzed lat: u nas na łowach. rósł sensu largo lub lato bo lato. podjeżdżał mirafiori
na sam trotuar z łokciem kurdupla na drzwiach przednich od strony kierowcy. nic za darmo
z góry drogo i bez szacunku. nie wierzył - zdeptany przez uliczną. mafiozo.
otworzył się. niepotrzebnie. byłam przyjacielem domu/.. zbyt płytko sięgam.
do ostatniej kolacji zasiedliśmy wszyscy. zrobiłam kurę nie do zjedzenia podałam nawciskałam
zaprosiłam kobietę do restauracji po raz pierwszy wyszła z domu od kiedy świecące coś
na serdecznym wryło się chęcią umierania. śmiała się. jeszcze żyła. ja też.
co kraj to... egal. swoją obecnością prowokuję do ściągania masek czy
też życie pokazuje mi jakie jest. bez różowych. zejdż na ziemię. nie ma miłości
doskonałości wierności zachwytu. nie marz nie cierp. nie jesteś odosobniona
nie szukaj. stań się bezwzględną oziębłą wymagającą pozbawioną skrupułów. maszyną
bez granic. bez cienia wątpliwości. bez złudzeń. bez wyrzurzów sumienia. Panie?
* Leszek Kołakowski, Rozmowy z diabłem
Pozdrawiam. |
dnia 06.09.2010 17:42
moderator4
dziękuję serdecznie raz jeszcze :) |