dnia 30.08.2010 17:58
Dziś nie dedykowany? A Grochowiak to ulubiony autor? Dość mroczno, ale bardzo na tak, od pierwszej zwrotki do puenty.
Pozdrawiam |
dnia 30.08.2010 18:07
Poruszający wiersz. Ile w nim bólu, rozpaczy, bezradności peela. Pozdrawiam. Irga |
dnia 30.08.2010 18:10
Qier bene.):) Dobry wiersz.
Pozdrawiam:) |
dnia 30.08.2010 18:41
Jest wiersz, mocny. Gra. |
dnia 30.08.2010 18:52
dobry :)) |
dnia 30.08.2010 19:43
są w tym tekście takie wersy, o które się "potykam". pomysł, historia w nim przejmująca, ale rozpisanie na słowa mniej mnie zaciekawia, zakręca. |
dnia 30.08.2010 20:14
Normalnie mnie zatkało!
Pisz tak kobieto, genialny tym razem. [ bez kitu ].
;) |
dnia 30.08.2010 20:42
Grochowiakowa fraza się wybija, ale dobrze jest. Mocny wiersz. I wyrazem mocy nie jest "wagina". W tym przypadku nie ona (nie tylko ona) tworzy i stanowi siłę przekazu.
Pozdrawiam |
dnia 30.08.2010 22:28
pomysł jest - wykonania nie ma! |
dnia 31.08.2010 06:01
Wiersz bardzo mi się spodobał. Może tylko usunąłbym ze dwa imiesłowy.
Pozdrawiam - Tomek |
dnia 31.08.2010 07:03
uważam, że wykonanie jest bardzo dobre. to twoja poetyka, trzymaj się jej, a wszystko będzie dobrze. niektórzy widać nie wiedzą, o co tu chodzi i plączą się, a szkoda. lepiej już wtedy milczeć.
bądź sobą, bardzo dobry wiersz,
pozdrawiam serdecznie :) |
dnia 31.08.2010 09:57
Pomysł bardzo dobry, wykonanie pozostawia dużo do życzenia.
Pozdrawiam |
dnia 31.08.2010 13:02
Dobry, ostry, mocny. Czytam na wdechu. Ufff. Warto było wpaść do Ciebie. TAAAK!!!. Pozdrawiam serdecznie. |
dnia 31.08.2010 15:23
Jest pomysł i wiersz. Pozdrawiam serdecznie :) |
dnia 22.01.2011 20:05
Na odautorską prośbę umieszczona została nowa wersja tekstu. Dotychczasowa wyglądała następująco:
cienie.
pamiętam cię z opowiadań trzecich osób
ich języków splątanych na wietrze w
czasie późnej jesieni
i spojrzeń odczytywanych braile'm
byłam już wdową odpowiadającą
na rysowane pytania kalekich
dzieci odległych na kilka mil
jątrzących się ran które czekały na
wylizanie w czterech kątach
za lustrem za ramą drewnianego łóżka
jęki przechodziły w skowyt myśli
układały się ciężko na astmatycznej
piersi promieniując do suchej waginy
otwieram w sobie 'czeluść tak czułą
jak zakrystia'* nie kładąc się krzyżem
biegnę na wietrze.
stanisław grochowiak*
Pozdrawiam. |