| 
 Złapałem niegdyś papugę w lesie 
taką co wolno było mi łapać 
siedziała cicho jak trusia pięć lat 
gdy nagle potem zaczęła gdakać 
 
lecz żeby mądrze?!, nieeee! - nic takiego  
upartość mową papugi była 
co załapała, już na okrągło 
jak czarownica ruda breźliła (* 
 
minęło dalej lat jakieś dziesięć 
papuga skrzeczy jak ta najęta 
już towarzystwo jej me nie starcza 
znika po nocach, szlaja w zakrętach 
 
a gdy przyfruwa to strasznie wrzeszczy 
co, gdzie i kiedy, wie tylko ona 
chociaż opisać tego nie umie 
włada językiem jak poparzona 
 
zdzierżyłem latek kolejnych dziesięć 
lecz co obecnie? w głowie nie mieszczę! 
papuga kąsa jak pies swym dziobem 
szczuje w dodatku swą zgrają jeszcze 
 
co za ptaszysko!, co wie to gdera 
jak ten fortepian, język jej lata 
Tra-ra...ja Ara, a ty do lasu 
spadaj, lub strugaj ze nną wariata 
 
Zdziczeć mi przyjdzie?, dać dyla nogę? 
czy rada jakaś, wyjście się znajdzie? 
och ty papugo! - zamkniesz się dziobem! 
gdy ci pokażę kto tu uparty 
 
czy słowo znaczy więcej niż ręka 
co bardziej skora jest do działania 
chwycę za pasek, wyrwę ci pióra 
to dosyć miała będziesz paplania 
 
 
*** 
 
Morał z tej bajki dość oczywisty 
nie pierwszej zresztą - Rybaka znacie 
Dasz kurze grzędę, to wyżej siądzie 
gorzej gdy jeszcze trzyma cię hakiem 
lecz skoro w bajce wyjście się znajdzie 
życie choć ciężkie, to nie zagadka 
gdy wyjścia nie ma, zostanie tobie 
zatykać uszy i(lub) bała szmatka 
 
 
*) breźliła - mówienie i śmianie się do tego. 
Dodane przez  Spoks
dnia 22.08.2010 19:05 ˇ
5 Komentarzy ·
894 Czytań ·
  
 
 |