Pomiędzy uśmiechem a łzą
Pomiędzy oddechem a krwią
Jestem,
Pomiędzy tobą a mną
Pomiędzy pogodą a dżdżem
Jestem,
Wiersz rodzi się najczęściej nocą
Ze słów które nie opuściły bramy ust
Dniem,
Wiersz rodzi się z trzewi, zatrzymuje
W okolicy płuc, nabiera oddechu
By w chwilę później przysiąść
W krwi obiegu i tam odnaleźć
Najwłaściwsze ze znaczeń,
Wiersz rodzi się z bólu
Rozedrganych przedsionków serca
Nieobca mu jest odrobina zachwytu
Oraz mikroskop nieufności wobec słów
Zbyt natrętnie pchających się do głowy
Wiersz jest plastrem szczelnie wiążącym
Włókna duszy z lękiem sumienia by
Nie powiedzieć zbyt dużo.
Nadchodzi wiersz - żandarm konieczności
Wszystkim włada, wszystkim rządzi
Staje się panem życia i śmierci
Jak powódź zabiera wszystko
Co staje na jego drodze
|