W grudniowych kolorofonach jeszcze długie życie przed nią.
Niebo w proszku rozpuszcza się w kontakcie ze skórą,
przypomina strużkę śliny uczepioną panicznie kącika ust.
Byle nie wsiąknąć w ziemię,
spódnicę, której kwieciste wzory
są pod panowaniem mroźnego syntezatora.
Białe rękawiczki niewyraźnie odcinają się od tła.
Przez to rozmycie planów pęcznieje apteczka,
grająca szafa pełna kołysanek.
Pada, pada śnieg, pada, pada śnieg.
Kobierzec, ciężki jak martwy jeleń,
zalega przed drzwiami dyskoteki.
Dodane przez kastor
dnia 18.01.2010 03:43 ˇ
10 Komentarzy ·
793 Czytań ·
|