I nie było ciszy- uciekła speszona,
bo staruszek komputer rzęził znów nieznośnie,
a wyrachowany i złośliwy zegar
tykał uporczywie, rzekomo radośnie.
Rozpalona żarówka wciąż się przechwalała,
że zrobiła karierę w wieku XIX-stym.
Ikejowska szafa pokazała język,
jak się okazało znajomy kraciasty.
Oparcia nie miałam nawet w starym krześle,
cóż, swoje Waterloo przeżyło sto razy.
Kot buńczucznym okiem łypał też bezczelnie,
myśląc że bez furii zniosę te urazy.
Naprawdę sądziłam, że nie będzie więcej,
a tu w kącie siedzi przysadzista baba.
Przedstawia mi się jako Rzeczywistość
i z życia radochę jak dżem mi wyjada.
Dodane przez Gudrun
dnia 03.12.2009 16:13 ˇ
6 Komentarzy ·
719 Czytań ·
|