Puszka po pepsi.
Zgnieciona, opróżniona.
Przypalona papierosem.
Mijam, patrząc gdzieś w dal, wypatrując cudu.
Zastanawiające.
Co dzieje się z puszką po jej opróżnieniu.
Ciemna, gazowana ciecz
Pepsi Light wędruje po wnętrznościach
Ludzkiego organizmu.
Poprzez rureczny kształt przełyku,
Walczy z kwasem, na próżno.
Zmieniając konsystencję bawi się końcówką swojego życia.
Barwa...
Czerń na mdłą zieleń, później
Hipnotyzująca akwamaryna.
Pędząc jak na kolei wielkiej,
Po torach jelit cienkich
I grubych,
Pokonując pętle, korkociągi.
Nabiera prędkości zmieniając się znowu.
Metamorfoza staje się nie znośna.
Kolor sraczkowatym brązem się mieni.
Odór nie do wytrzymania.
Krzyczy, drapie, burczy...
Chwilę potem widzi końcówkę tunelu.
Po przekroczeniu oddycha,
Z tlenem zabawiając się
W skoki do wody.
Chwilę odpoczynku, pod baldachimem z papieru
Toaletowego Regina, o zapachu rumianku.
I znów, tym razem wodny, rollercoaster...
A puszka?
Samotnie czeka,
Na zbawienie.
Jej mesjaszem utylizator.
Jej rozgrzeszeniem pomarańczowy wóz mpo.
Odłączona od swojej zapuszkowanej rodziny,
Płacze, nie wierząc już w nic.
I w ludzi też nie...
A ja widzę kobietę moich marzeń.
Jedyną,
Moją słodką Magdę M.
Wymiana spojrzeń...
Jej słodkie szmaragdowe tęczówki pieszczą
Me gałki oczne.
Jej usta marzeniem moim są.
Ale gdzie się podziała puszka?
Dodane przez Zenek Wachosky
dnia 29.03.2007 20:29 ˇ
5 Komentarzy ·
760 Czytań ·
|