siedzi w garniturze na krawężniku i podgryza szczaw. głowa dynda
w rytmie reggae płynącego z pobliskiego bloku. nie będzie jadł kolacji, ma wiec -
musi wystarczyć mu to zielsko. chociaż jeszcze jest tu doskonale
pusto, wszyscy wiemy co się stanie: nim wejdzie na mównicę, zapadnie długa cisza,
jakby kogoś wieszano, aż podstawiony przez nas koleś zacznie bić brawo;
potem już z górki: słowo za słowem, brawa przejdą w owację, owacja przejdzie
dalej. każdego można oszukać, wszystko można zjeść. szczaw czy frytki -
nie ma żadnej różnicy - smakują tak samo, gdy się nimi krztusisz lub podnosisz
z chodnika i kładziesz na ładnie przystrojone, schludne talerzyki
Dodane przez pawelh
dnia 02.07.2009 20:03 ˇ
4 Komentarzy ·
824 Czytań ·
|