Ach lubię poetów!
Zabawne to towarzystwo.
Znajduję w nich zawsze
Historię sercu znajomą -
Jesienin, Czarny człowiek
Mówisz więc, że poezja umarła?! -
odezwał się oparty o trzepak wielkolud
a mój kręgosłup ugiął się od spojrzenia
Idę kupić płyn przeźroczysty, nic nie wiem.
On się wygiął w moją stronę oczy mu uciekły
myślę że w jakąś plamę na słońcu zapadły się
głęboko jak w trzęsawisko
którym także ja się stałem
I nie można już wskrzesić, mówisz
Jesienina, Baudelaire'a, Rimbauda, nawet...
Okudżawy, Stachury, Brassensa - Oni też
żyli w czasach gdy nikt nie wierzył
że mateczka poezja uciągnie swój wóz
dwa a nawet i jeden wiek dalej.
Słońce zaszło za chmury o gdyby można
pisać o słońcu bezwstydnie przebitym
i przebijającym w wiecznym jego krwawieniu
Wielkolud przeniósł głowę na ulicę
A ten faun śpiąc we własnym moczu
nie może już liczyć na własny poemat
i to dziecko co tak naiwnie goni motyla...
Tu dziecko się odwróciło do nas i szepcze
A wiesz że goniony motyl to oznaka szaleństwa?
Motyl zawrócił a ono go rączką chwyciło
Tak, złapało motyla i zjadło.
Dodane przez krwawygrzes
dnia 20.04.2009 19:38 ˇ
7 Komentarzy ·
606 Czytań ·
|