uwaga pies wisi na drzwiach. w kontekście czerwonej maski,
kwaśnym snem odbija się kamienica. gołębie siadają na gzymsie,
gruchają dźwiękiem odchylanej bramy.
poker na puste muszle po małżach.
małe trumienki świetnie się nadają.
wydają dźwięki trochę jak żetony,
kiedy uderzają o siebie.
hazard męczy duszę jak poznanie siebie, niepokoi.
gracze ostrzegają, to grzechotniki. musimy zając się czymś innym.
na wektory przerabiam linie, niweluje chropowatości. coraz mniejsza odległość, mniejsza ilość szczegółów. żadnego ziarna, zaróżowień i syfów. mogę to? pytam błagalnie. nie mogę, musi być sterylnie, trzeba położyć ręcznik, nie zostawić niczego po czym mogliby nas wyśledzić. pryszcz mi się w drzazgi rozsypał i płacze jak kobieta. niechlujne chusteczki mieszają się ze skarpetami. ciągłość tworzy ramy powoli suszą się małe węgorze.
Dodane przez plato
dnia 13.01.2009 12:43 ˇ
2 Komentarzy ·
783 Czytań ·
|