|
dnia 11.11.2008 15:14
oj, kolego / koleżanko! Aparat słuchowy wzmacnia, ale też bardzo zniekształca rzeczywiste brzmienie. Pomyłka więc logiczna w wierszu. |
dnia 11.11.2008 15:26
właśnie dlatego jest dokończone 'aparat słuchowy, którym będzie Słowo'; biorąc pod uwagę, że nie ma aparatów perfekcyjnych dałam w ich miejsce coś perfekcyjnego: Słowo Boże.
Ale dziękuję za cenną uwagę.:) |
dnia 11.11.2008 15:50
Źle mi się obrazuje ten tekst. Nie wiem dlaczego miałbym wiszenie cenić bardziej niż spadanie, szczególnie gdy jest ono permanentne; dlaczego i w jaki sposób "słuchać sobą"? Czym jest lepszy lot w górę od lotu w dół i skąd wiadomo który kierunek jest który? [piję tu do tego, że tekst zakłada, iż czytelnik ma ten sam światopogląd, co podmiot liryczny, a nawet nie umiejscawia kierunki]; Niebo kapitalikiem [symbolicznie] w zestawieniu z fizycznie przykrą gęstą chmurą również mi się nie widzi; dalej znów "nadzieja" bez dopełnienia, co mnie wierszach wprawia już o ból wszystkich kości, na co peel ma nadzieję, na zagładę wszystkich ludzi, na to że zamorduje kolejną osobę, na wypicie chłodnej lemoniady w upalny dzień, na lepsze jutro, no na co i dlaczego "nadzieja" miałaby zobrazować koniecznie coś pozytywnego?; w jakim sensie "Słowo" [w sensie religijnym, a zatem Logos] miałby być "aparatem słuchowym" i kto/co miałoby dać peelowi "Słowo"? Czy peel na prawdę wie, co oznacza w religii "Słowo" które było na początku i które i które było Stworzycielem i które stało się według pewnych wyznawców Księgi "Ciałem"? Ciekawe! :/ |
dnia 11.11.2008 19:06
Bardzo dziękuję za cenne uwagi. Cenię to, że komuś się chciało nie tylko przeczytać, ale i przeanalizować cześć.
Nie będę odnosiła się do każdej uwagi, aczkolwiek przyznam, że niektóre są słuszne i dowiodły temu, że nie wszystko przemyślałam pisząc 'aparat sluchowy'.
1. Biorąc pod uwagę prostą symolikę: w górze jest niebo, na dole ziemia, mamy w prosty sposób wytłumaczone Twojją pierwszą i trzecią wątpliwość.
2. Słuchać sobą?- nie ma w tym ukrytej metafory, po prostu słichać sobą, czyli tylko swoimi uczuciami, emocjami, doświadczeniami, swoim, ludzkim, omylnym uchem.
3.Sam dopisałeś słowo 'gęstą', u mnie jej nie było, aczkowiek rozumiem skojarzenie.
4.Co do nadzieji, to w tym wypadku logicznym jest fakt, iż jest ona traktowana jako coś pozytywnego. Nie uważam braku jej sprecyzowania za błąd.
Nad to:
Słowo stało się Ciałem nie wg wyznawców religii, a wg Biblii, która jest niepdoważalna jak dotąd, naukowo, historycznie i logicznie pewnym źródłem. Peel chyba dopiero chce się przekonać czym jest to Słowo, dopiero chce mu zaufać. A ja się z podmiotem nie koniecznie utożsamiam.
Dziękuję za cenne uwagi kogoś bardziej doświadczonego. Pozdrawiam. |
dnia 11.11.2008 20:04
Ach gdyby istniał taki aparat to w mig przekaże co nadaje świat. Ach, ale kosztowałby miliony (koniec pastiszowania).
Rzecz w tym (i o tym bardziej powinien być wiersz) jak z grupy słów, dźwięków, ech, dysonansów itp. wybrać właściwe słowa. Ktoś kiedyś stwierdził "Słuchacie a nie słyszycie". I nadal jest to aktualne. |
dnia 11.11.2008 20:26
Odnoszę się jeszcze z tego miejsca do "Słowa". Biblia wyraźnie wskazuje na to, że "Słowo było Bogiem" oraz że Ono jest Sprawcą wszystkiego. Nadal w tym kontekście nie rozumiem w jaki sposób miałoby się Ono stać czyimś narzędziem w postaci aparatu słuchowego, czy to nie zbytnia impertynencja ze strony podmiotu lirycznego? Poza tym, czy nie pewnego rodzaju paradoks, by Bóg dał komuś coś, co jest Nim samym, w postaci aparatu do posługiwania się Nim? |
dnia 12.11.2008 15:06
haiker: ależ jest taki 'aparat; i jest nim właśnie Słowo Boże. Zacznij czytać, wgłebiać się i wprowadzać w życie Biblię, a sam przekonasz się, że możesz słyszeć o wiele lepiej gdy będziesz słuchał Jezusem.
chkargas: mam nadzieję, że rozumiemy, że cały wiersz jest metaforą. Nie chodzi tu konkretnie o słuch, a o to co odbieramy jako ludzie, jak na pewne rzeczy patrzymy, co uznajemy za dobre, co za złe, na jakiej podstawie dokonujemy decyzje. Bóg stworzył człowieka idealnego, ale my sprzeciwiamy się, grzeszymy. Wszyscy jesteśmy chorzy na grzech ('wszyscy zgrzeszyli' Rzym.), ale Ci z nas którzy oddali życie Chrystusowi są z Niego oczyszczeni. Jeśli będziemy słuchać pod pryzmatem samego Boga to będziemy posiadaczami idealnego aparatu słuchowego, który nie ma żadnych zakłóceń.
Cieszę się, że pytacie.
Pozdrawiam |
dnia 12.11.2008 16:49
Też się cieszę, że odpowiadasz, lubię od czasu do czasu porządną polemikę. W mojej opinii następuje tu rozdźwięk między zapisem, a ty, co chciał zapis oddać. Kiedy piszesz "Daj mi aparat słuchowy" sugerujesz, że On ci go nie dał, tym samym nieświadomie oskarżasz go o to, że stworzył cię na tyle ułomną, że nie potrafisz jeszcze, na razie "usłyszeć" Słowo w czystej jego postaci. On jednak "twierdzi" i czyni to wielokrotnie w Księdze, że ty posiadasz odpowiednie narzędzie do słuchania, tylko że nie jest nim ucho. Inna sprawa, że przecież "Słowo" nie jest i nike może być "aparatem słuchowym" jest natomiast tym, co za pomocą "aparatu" powinniśmy "usłyszeć". Oczywiście to wszystko jest aktualne i prawdziwe tylko dla tych, którzy uznają Biblię za źródło prawdy. dla mnie prawdziwy wyznawcza powinien odróżnić ułomność ucha od prawdziwego wewnętrznego aparatu i zamiast impertynencko wołać "Daj mi..." winien szeptać:
"Dziękuję, że dałeś mi odpowiedni aparat słuchowy, by usłyszeć Słowo" :)
Pozdrawiam,
Christos. |
dnia 13.11.2008 13:06
Bóg dał nam możliwośc słuchania Jego, Bóg chce być naszym Panem i Zbawicielem, ale nikoum niczego nie wciska na siłę. Dał nam wolną wolę: wielu ludzi żyje bez aparatu słuchowego, bo nigdy nie byli na tyle pokorni by dziękować Bogu za to, że zesłał Jezusa Chrystusa, który umarł za wszystkie nasze grzechy. To z Twojej strony błąd, że uważasz, że moje 'daj mi' jest swego rodzaju niedocenieniem Boga, czy uznaniem Go za tego który nie dał nam na co zasłużyliśmy. Zasłużyliśmy przecież na g*, a On dał nam wiele więcej, chodzi tylko o to, by chcieć się ukorzyć przed Nim i przyjąć Jego Słowo jako Księgę Życia, jako najpiękniejszy list miłosny. |
dnia 13.11.2008 13:08
Czy Słowo może być aparatem? Może! Bo możemy przez pryzmat Słowa pojmowac is łyszeć wiele innych rzeczy. Ludzkie uczucia, te pardziesiąt lat życie na ziemi, relacje międzyludzkie, inne wartości tak jak praca, dom, rasizm: to wszystko można słyszeć WŁAŚCIWIE dzięki Słowu Bożemu. |
dnia 13.11.2008 15:08
Przykro mi, ale to nie się mylę, wykładasz mi słowa z katechizmu, a nie Słowo, bo Słowo, w teologii to czym innym, niż Słowo Boże (czyli słowa z Biblii). Nie mam zamiaru wykładać tutaj czym/kim jest Słowo (zrobiłem to w poprzednich komentarzach, ale nie przeczytałaś je dokładnie i uważnie, mniejsza z tym), które przede wszystkim pojawia się u AŚ. Jana, w pierwszych słowach jego ewangelii i nie tylko jest tłumaczone i interpretowane bezustanne przez prawie 2000 lat, ale i różne instytucje religijne wykładają te słowa z Biblii zupełnie inaczej. Ja jednak tu nie o tym, a o czymś innym. Widzisz czym innym są intencje autora, a czym innym jest to, co stopi na tekście, a tam stoi "Daj mi..." tryb rozkazujący, a to nie o chleb powszedni mówi peel/ka w tekście. Poza tym wyrażenie daj mi Słowo (niezależnie w jakiej postaci), to tak jak prosić Boga, by dał ci samego siebie, bowiem nie tylko Słowo było/jest u Boga, ale i Słowo było/jest Nim (inna sprawa, że w takiej sytuacji, w której Bóg daje ci siebie, aparat słuchowy jest już zupełnie niepotrzebny). No, ale widzę, że w tej sprawie nie porozumiemy się, chyba czytamy "różne" słowa i inaczej je odbieramy ;) |
dnia 13.11.2008 20:30
Ja rozumiem doskonale przekaz i bardzo mi sie podoba. Pewnie dlatego, ze czytamy to samo Pismo ;) Naprawde dobry: prosty, wyrazny. Moim zdaniem, najlepiej rozumie sie wiersz wiedzac cos o autorze, znajac jego tlo zyciowe, wartosci czy tez filozofie itp. Automatycznie widac wyrazniej-jak przez okulary ;) Pozdrawiam serdecznie. |
|
|