|
Robert Miniak - Łodzianin, rocznik 1969, językoznawca, absolwent polonistyki UŁ. Pisze od 2007 roku. Członek Koła Młodych przy łódzkim Stowarzyszeniu Pisarzy Polskich oraz Leszczyńskiego Stowarzyszenia Twórców Kultury.
Wydał m.in. Czarne wesele (Kwadratura, Łódź 2008).
Nagradzany w ogólnopolskich konkursach poetyckich:
im. K.C. Norwida (poezja 2008) - III nagroda
zestaw wierszy: "zakład fotograficzny", "podróż przedślubna", "wycieczka na grób N."
im. K.K. Baczyńskiego (poezja 2008) - II nagroda
cykl "zarzecze": wiersze m.in.: "cicha noc", "mgła", "syrenki", "biotop", "psia krew".
im. J. Pocka (poezja 2007) - II nagroda
zestaw wierszy: "gazanie", "zanurzyłem się w jaśminach",
Konfrontacje (poezja 2007) - I nagroda
zestaw wierszy: "bejca", "plaża", "tipsy",
im. W. Sułkowskiego (2007 proza poetycka) - II nagroda i wyróżnienie
za cykle "emblematy" i "wypadek śmiertelny"
Ważniejsze TJW
"O Puchar Wina" - III nagroda
za wiersz: "wnykom"
"Złoty Środek Poezji" - II nagroda
za wiersz: "papilarnie"
Publikował w "Arteriach", "Tyglu Kultury", "Toposie" i "Fragile".
bejca
nie wchodź.
przecież ci mówiłem, że tam nie ma światła,
tylko kilka wspomnień zawiniętych w folię.
jakiś stolik.
fornitura z bejcą, żeby było ładniej
i flakonik perfum - więcej nie pamiętam
ale nie żałuję; pamięć jest jak muszla,
która jeszcze krwawi po stracie ślimaka.
wszystko ci opowiem tylko nie wchodź
teraz. niechaj się uleży, ukoi, zabliźni.
chcesz, to dam ci grosik zabrany z fontanny,
by nigdy nie wrócić - nawet kiedy wyschnie.
trzeba znaleźć kamień, brzeg rozcięty rzeką
świeże ślady wydry wypalone w piasku
to znamię na palcu jeszcze trochę boli.
poszukajmy muszli, której można dotknąć.
04.09.2007
wnykom
bachory to som dzisiej ucone, powiedziałaby
Babcia jakieś dwanaście lat temu.
teraz już tylko pomyśli, bo trudno mówić
z ustami wypchanymi piachem, od deski do deski.
no, chyba że nocą,
ale wtedy jest ciemno i trzeba świecić
sobie snem. byle do rana.
dobrze, że wieczorem spadł śnieg, można
postawić kółka na zające. widacz jak chodżą -
mazurzył stary Mela, a nic co zajęcze nie
było mu obce - nawet wargę miał taką na bakier
z głową. zeszło mu się jakoś na przednówku
z duszą na ramieniu jak zajęczowi.
może to i lepiej; dzieci i zające trzeba lubić
a nie tylko kółka i kółka
graniaste. przybliżyć się, usiąść na grochowej
miedzy, między dziećmi. bo one mądre są.
ene - due - like - fuck you.
Łódź 15.12.2007
papilarnie
nie patrz na mnie teraz, kiedy biorę igłę,
wszyję ciebie w skórę, ułożę, ugniotę
igła przejdzie gładko, nie zawadzi oka,
tylko nie patrz teraz, nie poprawiaj włosów
rozrzuconych palcem, całą garścią palców,
niech wystygną trochę nim zostawią ślady
linii papilarnych, nie znam labiryntu,
mam za mało danych, mam za mało wspomnień,
boje się, że znajdę, nim zdążę zabłądzić,
wykrzyczę imiona, nazwiska i daty
igła przejdzie gładko nie naruszy kości,
przestań wreszcie patrzeć, bo wyjdziesz bez twarzy,
makijażu, oczu podkreślonych kredką,
potem będzie głupio kreślić inną przestrzeń
pończoch, dotyk, zapach. nie mów nic o dzieciach -
będę jeszcze myślał, ale potem, jutro.
przestrzeń między nami zamienia się w wilgoć,
jedenaście minut, potem znowu cisza.
nawet nie przepraszaj, jeszcze się nauczysz.
wszywam ciebie w portfel, w wolny kwadrat ramki,
nowy smak, sen, biała kartka z pralni
zakończona sumą, przecież to nieważne,
słowo w słowo, gest w gest, wymiana.
pustka między dłońmi jest jak ślad po mapie.
Łódź 09.06.2007
dodane przez: ds.
|
|