|
Ja to ta sama krew co w morzu
Jacek Napiórkowski
Spory dorobek poetycki Jacka Napiórkowskiego (osiem książek) zachęca do prób syntetycznego spojrzenia na tę twórczość; pokazania w niej tych jakości, które z jednej strony czynią ją rozpoznawalną na mapie najnowszej polskiej poezji, z drugiej, każą pytać o bliższą i dalszą tradycję, w której ta twórczość się zakotwicza. Jest to uprawnione również z innego względu. Otóż autor Rozjaśnień szykuje wybór wierszy, a to oznacza próbę syntezy; obejrzenia przebytej drogi i wskazania na niej etapów znaczących. Zanim jednak pojawi się wybór, przyjrzyjmy się najnowszej książce rzeszowskiego autora, tym bardziej, że w Fortepianach i delfinach znaki firmowe tej poezji są wyraźnie widoczne.
W poezji Napiórkowskiego, a potwierdza to również najnowsza książka, istnieje, chyba nieusuwalne, napięcie pomiędzy człowiekiem natury a człowiekiem kultury; istotą otwartą na żywioły i kosmos oraz kimś, kto jest formatowany przez takie parametry współczesnej cywilizacji jak: funkcjonalność, użyteczność, dyspozycyjność. W tomie Fortepiany i delfiny dobrą ilustracją tej opozycji jest wiersz „Body painting, soul painting”, w którym czytamy:
Co noc
Wstaję i idę do łazienki
W lustrze daję minutę życia
Aborygenowi, który żyje we mnie
Maluję popiołem twarz
Łapię szczotkę i potrząsając włócznią
Daję mu nacieszyć się lodowatym księżycem
Dymem ogniska
Łopotem nietoperza
Moim rozprutym brzuchem
Aborygen to metonimia tego, co w podmiocie pierwotne, co połączone z przyrodą i kosmosem, co autentyczne i spontaniczne, bo wypływające z instynktownie i intuicyjnie przeżywanego istnienia. Z kolei sfera kultury bywa przedstawiana u rzeszowskiego poety jako domena fałszu, konwencji, poprawności, letniości. Napiórkowski zdaje się uważać, że to, co w nas najbardziej witalne, zarówno biologicznie jak i mentalnie, jest pierwotne. To jest ten wczesny genetyczny zapis, który nie może zostać do końca usunięty przez cywilizacyjną tresurę. Po stronie pierwotności lokuje się zarówno radość życia, wyobraźnia, jak i gwałtowność, barbarzyństwo, skłonność do ryzyka i transgresji.
Znamienne, że takie cechy postawy/światopoglądu odnajdujemy nie tylko wśród kierunków pierwszej awangardy (również w nadrealizmie, na który powołuje się Napiórkowski ), ale także u polskich poetów tzw. „Trzeciego Wyrazu” (termin Jerzego Kwiatkowskiego; szczególnie bliski rzeszowskiemu autorowi wydaje się tu Piętak, Aleksander Rymkiewicz, Sebyła) oraz u Krzysztofa Karaska, ważnego antenata tej poezji z bliższej nam tradycji. Ta fascynacja pierwotnością, prymitywem, to obsesyjne wręcz sytuowanie człowieka pomiędzy żywiołami, w ogromnym teatrze kosmosu koresponduje ściśle z wyobrażeniem poety i poezji, jakie odnajdujemy u autora Rozjaśnień. Spróbujmy wskazać zasadnicze składniki tego wyobrażenia.
Najpierw dwa cytaty:
Ja jestem lustrem pływającym po jeziorze plecami do góry
Przeglądają się we mnie
Raki leszcze miętusy i wzdręgi
Wodorosty
Topielec puszcza oko
„Telefon-salutacja od Jacquesa Cousteau, nurka głębinnego”
czym Bóg ujarzmiał
pierwszych poetów nie wiem
tych co w jaskiniach malowali jego twarz
na twarzach i pośladkach kobiet
aby mieć go przy sobie
podczas rozmowy i rozkoszy
wiem czym ujarzmia ich teraz
kretami
dżdżownicami
nornicami żywiołów języka
„Gonitwa poetów i zwierzątek”
A więc poeta nie jako „zwierciadło przechadzające się po gościńcu”, choć i taką jego twarz odnajdziemy w twórczości Jacka Napiórkowskiego, ale lustro ustawione tak, by mogły się w nim przeglądać twarze historycznego i prehistorycznego człowieka, ale też żywioły, geologiczne okresy ziemi, rozliczne stworzenia zasiedlające planetę. Poeta jest tu pradawnym człowiekiem, kimś, kto ma dostęp do archetypalnego imaginarium, kto zna dawne szyfry i mantry, kto pracuje w kopalniach indywidualnej i zbiorowej podświadomości. Nic więc dziwnego, że poezja jawi się tu jako rodzaj iluminacji i epifanii, ale jest też nagłą erupcją obrazów, które „obiektywizują” gwałtowność, ekstatyczność, bujność, nieprzewidywalność życia.
W tym sensie poezja Napiórkowskiego, a jest to już chyba trwała jej jakość, jawi się jako antyintelektualna. Po pierwsze dlatego, że jej źródłem jest obraz a nie koncept, po wtóre, bo ma charakter erupcyjny (ekspresywny), a nie konstrukcyjny. Poeta i wiersz są w tej poezji medium, poprzez które przemawia bycie jako takie. Poeta jest tu kimś, przez kogo przepływają obrazy, kto pozostaje we władaniu obrazów i kto usiłuje te obrazy, możliwie wiernie, zapisać. W polskiej poezji najnowszej indywidualnością może najbardziej pokrewną Napiórkowskiemu byłby chyba Roman Honet.
Dychotomię: prymitywne – cywilizowane, podświadome – świadome, zmysłowe – rozumowe, spontaniczne – wykalkulowane, sugestywnie oddaje tytuł tomu. Fortepian to znak kultury, to instrument sztuki, dzięki której wypowiedziana może być wielopostaciowość i polifonia istnienia. Właśnie wielogłosowość, różnorodność, nieobliczalność, a nie prosta opozycyjność, bo „Czerń i biel są dwiema prawdami tego samego kłamstwa”. Warto może, skoro już przy fortepianie jesteśmy, przywołać wers z wiersza „Fabryka fortepianów”. Brzmi on tak: „Świat jest fabryką rozstrojonych fortepianów”. Metafora dość czytelna! Wskazuje ona w gruncie rzeczy na niedoskonałość, wadliwość ludzkich poczynań i dzieł. Fabryka, a więc domena tego, co zaplanowane, zorganizowane, wykalkulowane, wcale nie gwarantuje stworzenia „Nowego wspaniałego świata”. Świat budowany przez instrumentalny intelekt staje się karykaturą świetlanych założeń i szczytnych idei, przypomina rozstrojony instrument, wydający z siebie niezborne, chaotyczne dźwięki.
Z kolei delfin wskazuje nie tylko na naturę, ale mieni się w wierszach Napiórkowskiego także innymi znaczeniami. Przede wszystkim symbolizuje: wolność, łagodność, inteligencję. Warto może dodać, że skojarzenie delfina z fortepianem nie jest aż tak surrealistyczne, bowiem:
Prócz umiejętności wieszczenia przypisywano delfinowi także inną cechę
Apollina – muzykalność. Apollo jako bóg muzyki otrzymał przydomek
Delphinios i sam nieraz występował w postaci tego zwierzęcia, podobnie
zresztą jak Afrodyta.
Władysław Kopaliński, Słownik symboli, Wiedza Powszechna, Warszawa 1990, s. 66.
Wygląda więc na to, że fortepian i delfin wskazują na dwa oblicza istnienia i piękna; jedno jest dziełem człowieka, drugie Natury (Boga).
Fortepiany i delfiny to książka na pewno ważna w dorobku Jacka Napiórkowskiego. Nie dlatego, że coś rozstrzyga, że stanowi istotny zwrot w tej poezji, że otwiera jej nowy etap, ale dlatego, iż potwierdza jej najważniejszą cechę – siłę wieloznacznego obrazu, który z jednej strony stanowi klucz do świata, z drugiej potrafi uchwycić złożoność, skomplikowanie podmiotowego doświadczenia. Wiersze Jacka Napiórkowskiego, zwłaszcza te najlepsze, są na dobrą sprawę nieprzetłumaczalne na język dyskursu… I może właśnie to stanowi najlepszy dowód, że mamy do czynienia z POEZJĄ sui generis.
Jacek Napiórkowski, Fortepiany i delfiny, Podkarpacki Instytut Książki i Marketingu, Rzeszów 2010, ss. 56.
|
|