południe, w pociągu bezwzględny tłok wyrzuca
z przedziałów nowych bezdomnych, przygarniętych
za chwilę przez uczynny korytarz.
kilkunastoletnia o twarzy dziecka bombardowana
feerią obrazów jak w teledysku śledzi
uważnym wzrokiem leżące na wznak, leniwie
dojrzewające ciała pól pokryte rzadkimi
jeszcze włoskami, coraz częściej masowane
przez delikatne opuszki promieni.
niebo jest lustrem odbijającym wstyd i dumę
jednocześnie. okno jest lustrem przeszłości.
teraz schyla się, sięga do podartego plecaka.
wyciągając mały atlas anatomii
zaciekawiona cierpliwie sprawdza dalsze
bliższe podobieństwa.
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
1418 Czytań ·
|