"przyrzekają miłość do śmierci,
śmierć przyrzeka miłość do nich"
(R. Kobierski)
jeszcze przed chwilą poczciwy Mendelssohn prowadził
nas za ręce w tym małym drewnianym kościółku.
droga jasno oświetlona dziesiątkami życzliwych
uśmiechów wydawała się przyjemną niewiadomą,
upalny koniec tego lata miał być początkiem naszej
wiosny. jeszcze przed chwilą brzęk spadających
monet wróżył szczęście niczym grad spadających
meteorów. potem w środku zabawy ktoś rzucił,
że "trzeba by to wreszcie uwiecznić", chociaż
akurat wtedy WIECZNOŚĆ wydawała się przecież
nasza i bez tej tandetnej fototapety z zachodem
słońca. wymknęliśmy się dosłownie na parę minut
dłuższych niż to całe niedokończone życie. w uszach
zamiast ślubnych kolczyków mam wciąż jeszcze przeraźliwy
pisk opon i brzęk tłuczonych szyb. właściwie jest prawie
tak jak chciałam : na zawsze razem,
tylko jakby nie po tej stronie, nie tutaj, nie teraz.
dobrze, że przynajmniej te śliczne kwiaty
chociaż przez moment powiędną tu
razem z nami.
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
1457 Czytań ·
|