Już się czuło, przeczuwało.
Rano w kościach coś trzeszczało.
Jakieś ślady przy piwnicy
i pół rozbitej donicy.
I śmietniki bardziej puste.
Ktoś zawszoną ubrał chustę.
Ci, co zwykle z Caritasu
biorą chleb i siup do lasu,
ci, co jedzą w jadłodajniach,
a mieszkają w starych pralniach,
ci, co denaturat chleją
i na nogach wciąż się chwieją,
urządzają zlot handlowy.
Dziś o piciu nie ma mowy.
Każdy zbieracz coś przyniesie,
nawet jeśli mieszka w lesie.
Przyjdzie Jachu, co na dachu
kiedyś ukrył się ze strachu.
Przyjdzie Piter, co wygląda
jakby sprzątał po wielbłądach.
Będzie Chudy z aromatem,
co ze skarpet jedzie latem.
Przyjdzie Rumcajs - ten, co czapkę
kiedyś sprzedał za kanapkę.
Będzie Kulas, co dwa lata
puszczał pawie, jak mistrz świata.
I wesoły Kaszpir będzie,
co nawijki niezłe przędzie.
Przyjdzie Trocki - to amator
zioła i wierszy kreator.
Wśród towarów znajdą się:
stary łuk, co wciąż się gnie,
sznurowadła, klej do laczków,
radio Echo, parę znaczków,
dzieła Marksa i Lenina,
od marchewki zielenina.
Do cerowania skarpety,
połamane trzy rolety,
stare puszki, nać pietruszki
i kradzione cztery gruszki.
Jakieś blachy, dwie kiełbachy,
obszarpane almanachy.
Jakieś druty, lep na muchy
i zapchlone dwie poduchy.
Jakaś lufka, kit, parówka,
obgryziona ćwierć ołówka.
Jakieś czopki, gacie w kropki
i gumiaki na wykopki.
Stare wnyki, trzy palniki,
malowane dwa nocniki.
''Panie, kup pan pół banana,
mogę paść tu na kolana,
no bo my nie wyrobimy,
jak te PITy popłacimy.''
Dodane przez Radek71
dnia 15.04.2008 18:09 ˇ
11 Komentarzy ·
781 Czytań ·
|