Malarz był biedny. Nie miał farb.
Śniadania nie jadł już od wieków
W dziurawym palcie znalazł grosz
Pobiegł na róg do sklepu
do żyda.Wśród rogalików z makiem
czarną najtańszą farbę znalazł.
Schował ją w dłoni
jak skarb najdroższy
sycąc swój głód czując jej moc
Wrócił pośpiesznie pod marzeń mur
i namalował noc...
U schyłku dnia zapadła myśl
w obrazu czerń głęboką
Wcisnął artysta pusty kapelusz
na głowę troską posiwiałą
i zasnął wsparłszy ją o mur
pragnień co snem przypływają
***
Idąc na spacer pasażem marzeń
gdzie ranek moje stopy rosi
wrzucam cichutko w kapelusz snów
artyście mały srebrny grosik.
Dodane przez an_am
dnia 30.03.2008 20:50 ˇ
13 Komentarzy ·
811 Czytań ·
|