Wrócił.
Z dwóch zdań, to
najodpowiedniejsze. Bo nic,
bo jakoby, bo nigdy, że nigdy, że na wieki
Zaklinacze Węże Jamy stare dziury nieregularne marszczenia.
W trzy,
na cztery pograliśmy przy akompaniamencie ogniska
i nikt nie śpiewał.
niczyj głos nie prowadził, stąd te fałsze.
Na papierowych chusteczkach zostawiłam mu serce
niewzruszony potrzebą od niechcenia dorzucił do pieca.
Bo tu się tliło, a tam paliło
A w kącie żar, pod dywanem popiół
I cug w pustym kominie, gołębi na dachu
Kartka po kartce.
Dodane przez Laura Ka
dnia 12.03.2008 04:55 ˇ
7 Komentarzy ·
720 Czytań ·
|