Kiedy letni, miejski hałas i kurz
Jak sztylet wbija się w pierś człowieka, Wówczas opuszczam swój dom
Byle być od tych tortur z daleka.
Na szerokiej łące, nad cichym zdrojem
Zmęczony miastem zanurzam się w zielonej trawie
I upajam się otaczającym mnie spokojem
Nie myśląc o miejskiej wrzawie.
Czuję się tutaj wspaniale i beztrosko
W tym akompaniamencie przyrody która nie męczy.
Bogu sławię tą tak błogą dla mnie chwilę
Która, wśród tej zieleni mnie i moje serce nie dręczy.
Błogą ciszę w pierś szeroko chwytam,
A głowę tulę w kwiaty pachnące i krasne.
Napełniać będę swoje serce radością skrytą
Tak długo, aż się nią nasycę i zasnę.
Dodane przez Mirecki
dnia 26.02.2008 14:36 ˇ
7 Komentarzy ·
599 Czytań ·
|